Przebudowa jednego z najniebezpieczniejszych skrzyżowań w Warszawie ciągnęła się dwa lata. Kierowcy przeżywali istny horror komunikacyjny zarówno na ulicy Żołnierskiej, jak i Marsa. Drogowcy wybudowali mającą po dwa pasy w każdym kierunku trasę i estakadę ułatwiającą bezkolizyjny skręt dla kierowców jadących z Warszawy w kierunku Rembertowa. Gotowa droga długo stała zamknięta, przez ciągnące się jak krew z nosa odbiory. Gdy w końcu auta pojechały nowym, równym asfaltem, a kierowcy zdążyli już odetchnąć od korków, robotnicy wywinęli kolejny numer. W połowie lipca zryli niedawno ułożoną nawierzchnię z kilku pasów zostawiając przejezdny tylko jeden. Spowodowało to powrót gigantycznych korków, które ciągną się czasem aż do Zielonki. Rozpoczęła się budowa drugiej estakady, która pozwoli bezkolizyjnie skręcić z Żołnierskiej w kierunku centrum. - Dlaczego nie zrobili tego za jednym zamachem? Przecież to istna głupota - mówi „Super Expressowi” Marcin Szyndler (48 l.), kierowca, który codziennie przejeżdża przez pechowe skrzyżowanie.
Takie pytanie zadają sobie wszyscy. Początkowo planowano budowę obu estakad. Rzeczywistość jednak szybko zweryfikowała te plany. Na przeszkodzie stanęła drogowcom działka należąca do Instytutu Prymasa Tysiąclecia. Jak się okazało, zarówno ona, jak i budynek znajdujący się na niej, były obiektami zabytkowymi będącymi pod ochroną konserwatora zabytków. Budowa wiaduktu okazała się możliwa dopiero po wywłaszczeniu terenu, na co musiał przyzwolić Minister Kultury.
Polecany artykuł:
Kolejna budowa w końcu ruszyła, jednak jak się okazuje, za wiele się na niej nie dzieje. Kierowcy irytują się, że rozgrzebany plac budowy wieje pustkami. Reporterzy „SE” przez kilka godzin obserwowali toczące się prace. W miejscu realizacji tak poważnej inwestycji było wyjątkowo mało sprzętu i zaledwie kilku pracowników mozolnie wijących się pomiędzy hałdami ziemi.
Polecany artykuł:
Ale w dokumentach wszystko się zgadza. - Prace przebiegają zgodnie z harmonogramem. Rozebrana została nawierzchnia jezdni. Kończymy też rozbiórkę krawężników i obrzeży. Budowana jest kanalizacja deszczowa. Jeszcze w tym miesiącu ruszą prace przy fundamentach podpór estakady – stwierdziła Agata Choińska, rzeczniczka Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych.
Zrycie nowego asfaltu i wybudowanie kolejnej estakady pochłonie 57,12 mln zł. Robotnicy dali sobie na wykonanie zadania kolejne dwa lata. Pytanie czy uda się im wyjść z tego „inwestycyjnego zakrętu” do 2023 roku?
Polecany artykuł: