Kładka pieszo-rowerowa, która łączy brzegi Wisły, cieszy się ogromnym zainteresowaniem mieszkańców i turystów. Jest nie tylko wygodnym przejściem, ale również nowoczesną atrakcją Warszawy. Niestety, codzienne użytkowanie mostu odbija się na jego wyglądzie. Najbardziej widoczne są ślady opon rowerowych, które powstają na nawierzchni. Jak tłumaczy Jakub Dybalski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich, powierzchnia ta zapewnia doskonałą przyczepność, ale jednocześnie łatwo ulega zabrudzeniom.
Jak wyjaśnia ZDM, usuwanie zabrudzeń wymaga specjalistycznej technologii czyszczenia, która jest czasochłonna i kosztowna. Wyczyszczenie 3400 metrów kwadratowych nawierzchni to wydatek rzędu 150 tysięcy złotych! A jak często most będzie poddawany takim zabiegom? − W miarę potrzeb – odpowiada ZDM.
Oprócz śladów opon problem stanowią także graffiti i kłódki, które użytkownicy przyczepiają w różnych miejscach mostu. Te elementy są usuwane na bieżąco, ale nowe pojawiają się niemal natychmiast. Jak podkreślają przedstawiciele ZDM, most przeszedł od momentu otwarcia jedynie jedno generalne czyszczenie.
Na post, w którym Zarząd Dróg Miejskich opowiedział o czyszczeniu kładki, zareagowali internauci. − Most za miliony niszczy się, bo... ludzie z niego korzystają. Może zbudujmy most tylko do podziwiania, żeby przypadkiem się nie zabrudził? – ironizuje jeden z internautów. Inni zauważają, że Warszawa ma inne, bardziej zniszczone miejsca, które też wymagają uwagi.
Jak podkreślają przedstawiciele instytucji, most ma potencjał stać się wizytówką miasta, ale wymaga dbałości ze strony użytkowników. ZDM apeluje, by unikać zachowań, które mogą trwale uszkodzić nawierzchnię.