Była godz. 7:35 w czwartek, 25 listopada. Patrol straży miejskiej dojeżdżał właśnie ul. Szwedzką do al. Solidarności. Nagle ich oczom ukazał się niepokojący widok. Z bagażnika renaulta, zaparkowanego po stronie torów kolejowych, wydobywały się dym i ogień. Kierowca próbował samotnie zwalczyć coraz bardziej szalejący żywioł, ale bezskutecznie. Strażnicy natychmiast wezwali straż pożarną, zabezpieczyli miejsce zdarzenia i chwycili za swoją gaśnicę. Niestety ta szybko się wyczerpała, a sytuacja stawała się coraz poważniejsza.
W aucie od żaru eksplodowały opony, a płomienie wystrzeliły z bagażnika na wysokość ponad metra. Funkcjonariusze zaczęli więc zatrzymywać inne samochody i prosić kierowców o użyczenie gaśnic. W sumie zużyto ich ponad dziesięć, a pożar nadal nie był opanowany.
- Dopiero po zatrzymaniu dwóch pojazdów pogotowia energetycznego udało się strażnikom zdobyć gaśnice na tyle silne, że ogień w końcu zgasł - przekazała Straż Miejska. Strażacy, którzy dojechali później na miejsce zdarzenia, zabezpieczyli spalone auto przed ponownym zapłonem.