To było wyjątkowo emocjonujące popołudnie dla aktywistek, które postanowiły zablokować po godzinie 18 przejazd furgonetce antyaborcyjnej jadącej ulicą Świętokrzyską. Kilka młodych kobiet usiadło na jezdni, tuż przed maską busa oblepionego zdjęciami przedstawiającymi martwe płody. - Wyszliśmy z auta i poprosiliśmy, żeby nic nam nie malowały, nie niszczyły. Po chwili przyjechał pan na rowerze, który kopnął jedną z uczestniczek blokady i nazwał je j*banymi p*dałami – opowiedział "Super Expressowi" wolontariusz fundacji Pro Prawo do Życia, który jechał w antyaborcyjnej furgonetce.
Kopniak rowerzysty spowodował lawinę niefortunnych zdarzeń. - Nagle podbiegło czterech napastników, którzy zaczęli tego pana szarpać, a wręcz bić. Jeden z nich uderzył rowerzystę na tyle mocno w twarz, że stracił on przytomność i jak rażony piorunem upadł na chodnik – dodał wolontariusz.
Mężczyzna doznał urazu tyłu głowy. Na chodnik polała się krew. Jak się jednak potem okazało nie był to jedyny wątek tej awantury. - Zdenerwowany mężczyzna zanim został pobity, rzucił w siedzące na asfalcie kobiety końcówką swojego kebaba – powiedział kierowca furgonetki antyaborcyjnej.
Starszy rowerzysta został opatrzony przez wezwany na miejsce zespół pogotowia. Odzyskał przytomność i jak gdyby nigdy nic wsiadł na swój rower i ruszył w dalszą podróż. Do męskiej awantury momentalnie przyjechały cztery załogi policjantów. Na skrzyżowaniu zaroiło się od funkcjonariuszy. Całe zajście powodowało duże utrudnienia w ruchu. Radiowozy, karetka oraz furgonetka antyaborcyjna blokowały jeden pas ruchu.