Robert Soszyński od 4 miesięcy jako wiceprezydent stolicy zajmuje się w ratuszu inwestycjami, drogami, transportem i nieruchomościami. Ale w sobotę pokazał swoją drugą twarz – wojownika. Bo od 20 lat trenuje wschodnie sztuki walki. Jest mistrzem kung fu i wu shu. W Białołęckim Ośrodku Sportu poprowadził zajęcia z samoobrony dla blisko stu kobiet.
- Najistotniejsze, co zaatakowana kobieta powinna wiedzieć, to jak i gdzie uderzyć, by uwolnić się z niechcianego uścisku – mówił dziewczynom trener -wiceprezydent. - Zapewniam, że cios palcem, czy ołówkiem w oko jest o wiele skuteczniejszy niż niejedna technika bokserska. A ten, kto nigdy nie został nadepnięty w tańcu damską szpilką w stopę nie wie, jaki to przeszywający ból – udowadniał, pokazując podstawowe zasady zaatakowania napastnika, kopnięcia, ciosy „z łokcia” czy „z biodra”.
- Miałyśmy niepowtarzalną okazję skopania prezydenta – śmiały się uczestniczki.
Trening przy Strumykowej zorganizowało lokalne stowarzyszenie „Białołęka jest kobietą”, ale już słychać, że inicjatywę chcą skopiować inne dzielnice. Wiceprezydent wkrótce może nie mieć czasu usiąść za biurkiem, bo talent instruktora niewątpliwie posiada!