Biało-rudy kocurek mógł nie dożyć następnego dnia, gdyby przechodnie nie zainteresowali się jego losem. - Był tak zmarznięty, że osoby, które go znalazły myślały, że został potrącony przez samochód i ma przetrącone tylne łapki, które ciągnął za sobą po chodniku - przekazała płocka Straż Miejska. Na szczęście osoby, które znalazły mruczka, zadzwoniły po pomoc. Strażnicy miejscy zawinęli kota w koc, przewieźli do schroniska i zaczekali, aż zostanie wstępnie przebadany. - Podejrzewamy, że kot do kogoś należy. Mamy nadzieje, że ktoś go szuka. Bardzo lgnie dla ludzi, lubi być głaskany, lubi się miziać. Niestety kot nie posiada obroży ani chipa - podaje Straż Miejska.
Strażnicy przypominają - zwierzę to obowiązek
Płoccy strażnicy miejscy przypominają, że właściciele zwierząt domowych mają obowiązek w odpowiedni sposób zadbać o swoich pupili również zimą. - Jeśli kot lubi spacery po dworze, umożliw mu je, ale pamiętaj, że to tylko spacery, a nie całodobowe koczowanie na zimnie. Silny mróz niesie za sobą śmiertelne zagrożenie dla zwierząt, które nie są przyzwyczajone do przebywania na zewnątrz podczas takich mrozów i nie mają przygotowanego schronienia. Niezależnie od tego, jak gęsta jest sierść kota - zimą może ona również zamarzać” - przypomina Straż Miejska.