Sufit na dworcu był remontowany w 2012 r., tuż przed mistrzostwami Europy w piłce nożnej, za bagatela 60 mln zł. Jednak nie był wykonany dobrze i pod koniec marca runął. Zaraz po tym Polskie Koleje Państwowe oświadczyły, że remontem zajmie się firma Strabag i naprawi fuszerkę w ramach gwarancji. Prace miały potrwać około miesiąca. I na dobre się nie zaczęły, gdy... zostały wstrzymane!
- Podjęliśmy decyzję o wstrzymaniu prac. Nie zaakceptowaliśmy projektu przygotowanego przez wykonawcę - mówi Katarzyna Mazurkiewicz, rzecznik prasowy Grupy PKP.
Zdaniem kolejarzy projekt nie spełniał warunków technicznych wskazanych w ekspertyzie po zawaleniu sufitu. Specjaliści wykazali w niej, że przy wykonywaniu mocowań nie zachowano odpowiedniej odległości profilu nośnego głównego sufitu. Odległość ta powinna wynosić maksymalnie 200 mm, a w rzeczywistości wynosiła 650-700 mm. - Zwróciliśmy się o przedłożenie nowego projektu i rozpoczęcie prac remontowych jeszcze w pierwszej połowie maja - dodaje Mazurkiewicz. Kiedy zakończy się remont i z dworca znikną prowizoryczne stelaże, nie wiadomo. - To jakiś absurd, takie rzeczy powinny być naprawiane bez niepotrzebnych opóźnień. Stoją tu jakieś podpory. Strach tędy chodzić - mówi Iwona Cejer-Cholewińska (33 l.), która podróżuje razem z córką Antosią (2 l.).