Punkt został otwarty 15 marca. Chętnych nie brakuje, a przed urzędem ustawiają się wielkie kolejki. Przed urzędem stoją głównie kobiety, które uciekły do Polski przed wojną.
W poniedziałek przed punktem od rana ustawiła się kolejka osób chętnych do rejestracji w urzędzie. Jedną z nich była pani Katerina (38 l.) z Kijowa. Jest w Warszawie o 4 marca. Przyjechała tu z niespełna 5-letnim synkiem. Jest wykształconą kobietą, skończyła studia magisterskie na kierunku biznes międzynarodowy. Pracowała jako księgowa w banku w Kijowie. Mówi po angielsku i rosyjsku, ukraiński jest jej ojczystym językiem. - Wiem, że nie będę mogła podjąć tej samej pracy, którą wykonywałam, bo nie znam języka polskiego i polskiego prawa. Nie mam więc żadnych oczekiwań, wezmę każdą pracę która mi zaoferują. Musze wykarmić swoje dziecko. Pracowałam w banku, teraz szukam czegokolwiek – powiedziała nam kobieta.
Polecany artykuł:
Był przedstawicielem handlowym, weźmie co mu dadzą
Podobną historię opowiedział pan Serhii. Gdy tylko wojna zawitała do jego rodzinnego Dniepropierowska zabrał swoją rodzinę i ruszył do Warszawy. Był przedstawicielem handlowym, teraz nie ma wielkich wymagań. - Co ma być, to będzie. Jestem gotowy na wszystko, wezmę co mi dadzą. Chcę zacząć pracować, zarabiać pieniądze i wynająć mojej rodzinie mieszkanie. Mam już numer PESEL. Na razie mieszkamy u Polaków, którzy nas goszczą, ale chcemy zamieszkać oddzielnie – powiedział nam 40-latek.
Polecany artykuł:
Chce zostać psychologiem
W kolejce po prace nie brakowało tez młodych osób. - W moim rodzinnym Niżnie pracowałam w kinie. Chciałabym znaleźć prace zgodną ze swoim wykształceniem. Skończyłam psychologię. Wiem, że do tego potrzebuję znajomości języka polskiego, dlatego zapisałam się na kurs. Na razie jednak wezmę, co będzie – powiedziała pani Maryna (24 l.)
Chętnych wielu, pracy mniej
Chętnych jest wielu, ofert już mniej. Do poniedziałku urząd przedstawił 89 propozycji. Procedura w urzędzie została uproszczona, żeby zmniejszyć kolejki. - Osoby, które chcą znaleźć pracę nie muszą nawet posiadać numeru PESEL. Wystarczy dowód osobisty lub paszport. Na podstawie dokumentu tożsamości przyznawany jest im status osoby bezrobotnej – powiedziała rzeczniczka ratusza Monika Beuth-Lutyk.
Do poniedziałku zgłosiło się już 250 osób, z czego jedynie 30 to mężczyźni. Problemem jest fakt, że większość z tych osób nie zna języka polskiego. Szansą dla nich jest jednak praca w przedsiębiorstwach anglojęzycznych, których w Warszawie nie brakuje.