Sklepikarz nigdy nie przypuszczał, że spotka się z tak wielkim odzewem. Jak twierdzi są jeszcze dobrzy ludzi na tym świecie. - Byłem w bardzo ciężkiej sytuacji. Nikt nie przychodził i nie robił zakupów w moim sklepiku. Popadłem w tarapaty finansowe i nie miałem pieniędzy, żeby się opłacić. Brakowało też środków na rehabilitację mojej chorej córeczki. Byłem załamany i nie wiedziałem, co mam już robić. I stał się cud! Pamiętam jak dziś, był grudzień. Po waszym artykule w moim sklepie zaczęły pojawiać się kolejki. Ludzie przez tydzień przyjeżdżali z różnych miejscowości, robili zakupy i zostawiali prezenty dla moich dzieci. Jesteście wielcy– mówi ze łzami w oczach pan Jan, tata trójki wspaniałych dziewczynek.
Jest ogromnie wdzięczny za okazaną pomoc. - Dzięki Wam, ludziom o wielkim sercu mogłem spędzić normalnie święta. Ta pomoc, która popłynęła do mnie od Was sprawiła, że wspólnie z rodziną mogliśmy w spokoju przeżyć ten niezwykły czas. Niech wszystkim Bóg wynagrodzi – dodaje sklepikarz. Pan Jan nadal prowadzi sklepik w Podkowie Leśnej. Liczy, że mieszkańcy w dalszym ciągu będą przychodzić i robić u niego zakupy. - Nie dajcie mi upaść, bo to moje jedyne źródło dochodu. Przychodźcie do mnie i róbcie zakupy. – apeluje.