Sposób "na policjanta"
Do zdarzenia doszło 22 lutego. Pani Wanda czekała na zamówioną paczkę, wtedy na telefon stacjonarny zadzwoniła osoba podająca się za pracownika
Poczty Polskiej twierdząc, że ma przesyłkę, ale nie zna dokładnego adresu. Kobieta podała adres.
Później 81-latka odebrała kolejny telefon. Zadzwonił "Arkadiusz Nowak" z Centralnego Biura Śledczego Policji, który miał ostrzec panią Wandę, że pracownik poczty, który dzwonił wcześniej jest oszustem obserwowanym przez policję. Nowak powiedział, że rzekomy pracownik Poczty Polskiej chce ją okraść, a żeby tego uniknąć staruszka powinna przekazać wszystkie kosztowności policjantom.
Czytaj także: E-dowód. Nowe dowody osobiste od 4 marca. Sprawdź, czy musisz wymienić dowód
Mężczyzna miał powiedzieć, że wszystkie informacje kobieta może potwierdzić na policji i polecił zadzwonić na 997. Pani Wanda wybrała numer alarmowy, pod którym miała usłyszeć, że Arkadiusz Nowak pracuje w CBŚP, gdzie zajmuje się napadami i oszustwami.
Kobieta nie zdawała sobie sprawy, że telefony stacjonarne przerywają połączenie dopiero kilkanaście sekund po odłożeniu słuchawki, więc... dzwoniąc na 997 kobieta rozmawiała ze wspólnikiem "Nowaka".
- Proszę spakować wszystkie kosztowności, my to zabierzemy, zanim przyjdą złodzieje. Zaraz będziemy u pani pod blokiem - miał powiedzieć „funkcjonariusz”. Kobieta podała oszustom swój numer komórkowy, by mogli być z nią w stałym kontakcie.
Czytaj także: Dostałeś maila o "zamiarze wszczęcia kontroli skarbowej"? Uważaj! To próba oszustwa!
Kobieta miała owinąć w ręcznik wszystko, co miała - biżuterię, kilka tysięcy dolarów i euro oraz kilkanaście tysięcy złotych. Łącznie kosztowności były warte około 100 tysięcy złotych. Kobieta wyniosła wszystko przed blok, pod wskazane wcześniej drzewo.
Kiedy kobieta odłożyła torbę ze wszystkimi kosztownościami znowu zadzwonił "Nowak" tłumacząc, żeby uciekała, bo przy łapaniu oszusta może dojść
do strzelaniny. Kiedy kobieta wróciła do domu, śladu po torbie już nie było.
Chcemy więcej
Kobieta nie była jeszcze świadoma, że została oszukana. "Nowak" zadzwonił ponownie, aby ostrzec staruszkę, że ktoś próbuje okraść jej konto bankowe.
Kobieta miała jak najszybciej udać się do panku, aby wyjaśnić tę sytuację. Staruszka próbowała wypłacić gotówkę, ale kasjerka nie wyraziła na to zgody.
Zasugerowała, że kobieta może być oszukiwana. W obawie, że mogą być podsłuchiwane, kasjerka napisała kobiecie informację na kartce z zapytaniem, czy zadzwonić na policję. Pani Wanda odmówiła.
"Nowak" próbował namówić kobietę, żeby przesłała 24 tysiące złotych przelewem błyskawicznym na wskazane konto. Kobieta poszła na pocztę, ale pracownica zapytała o numer telefonu osoby, która odbierze przelew. Wspólnie zadzwoniły, ale nikt nie odebrał. Dopiero wtedy kobieta zorientowała się,
że została oszukana.
Czytaj także: Ewakuacja biurowca na Woli. Około 200 osób musiało opuścić budynek
- Byłam tak zawstydzona faktem, że dałam się oszukać, że nie chciałam tego zgłaszać na policję. Okazało się jednak, że policja już o tym wiedziała, bo bank powiadomił moją córkę, a ona wezwała służby – wyznała kobieta w rozmowie z PAP.
Zatrzymani
W związku z oszustwem zatrzymano już dwie osoby - 16 i 17-latków. Policjantom udało się także odzyskać kosztowności pani Wandy. Sprawa jeszcze się nie zakończyła, zajmują się nią policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Stołecznej Policji.
Policja apeluje do starszych osób, aby wszelkie sytuacje, które budzą ich podejrzenia od razu zgłaszać pod numer alarmowy.
Szacuje się, że w 2018 w całej Polsce na sutek przestępstw na "legendę" starsze osoby straciły ponad 60 mln złotych. Najczęściej ofiarami są mieszkańcy Warszawy i okolicznych miejscowości.