Swędzące ślady po wbiciu się w skórę komarów potrafią zniechęcić nawet najbardziej zapalonych spacerowiczów. Całe szczęście, że chmary małych krwiopijców, które opanowały stolicę, nie wszędzie lubią bywać.
- Ich ulubionymi miejscami są tereny porośnięte drzewami liściastymi. Komary wylęgają się głównie w oczkach wodnych, czyli zbiornikach, w których woda stoi. Dlatego dla własnego komfortu i bezpieczeństwa powinniśmy takich miejsc unikać - mówi Wiesław Rozbicki z sanepidu.
W Warszawie są to m.in. Jeziorko Kamionkowskie, Jeziorko Gocławskie, Kępa Potocka, Ogród Saski, Kabaty, starorzecze Wisły, Wawer, dalsze Bemowo, Bielany i wszelkie parki, w których znajdują się oczka wodne. Wbrew powszechnym opiniom bezpieczni będziemy, przechadzając się nad Wisłą.
- Tam wieje wiatr, a woda jest w ruchu, nie mają więc gdzie składać jaj - opowiada Wiesław Rozbicki.
Od pogryzień wolni są natomiast mieszkańcy Mokotowa czy Ursynowa. Te tereny leżą wyżej, więc są bardziej suche. Na plagi komarów nie powinni również narzekać warszawiacy na Woli oraz w Śródmieściu.
- Tam jest dużo wysokich budynków, a komary są raczej leniwe. Nie będą więc latały wysoko, skoro na ziemi jest tyle "pokarmu" - tłumaczy Rozbicki.
Trzeba też pamiętać, że komary niczym prawdziwe wampiry wychodzą dopiero po zmroku, dlatego warto zabezpieczać wtedy swoje domy, a jeżeli już wychodzimy na spacer, to konieczne jest nasmarowanie się odpowiednimi maściami lub preparatami.