- Chcemy zrekompensować poniesione koszty poszkodowanym. W pierwszej kolejności jednak będziemy pomagać wrócić tym wszystkim, którzy obecnie pozostają poza granicami naszego kraju - deklaruje Ludwik Rakowski (35 l.), wicemarszałek województwa. Wczoraj z Turcji wrócili pierwsi turyści pokrzywdzeni przez bankructwo Orbis Travel.
- O tym, że biuro upadło, dowiedzieliśmy się przez SMS. Pomyśleliśmy, że to jakiś żart i nie wierzyliśmy do końca - mówi Konrad Rogaczewski (19 l.), student. - Ja miałem to szczęście, że byłem na całym zaplanowanym wyjeździe. Gorzej będą mieli ci, którzy na wczasy wylecieli przed kilkoma dniami - dodaje.
Na wyjazdach zorganizowanych przez Orbis Travel znajduje się jeszcze 1049 osób. Przebywają głównie w Grecji, Turcji, Hiszpanii, Egipcie i na Malcie. W ciągu najbliższych dni będą musieli wrócić do kraju, niezależnie od tego, jak długi pobyt wykupili za pośrednictwem Orbis Travel.
To niejedyni klienci poszkodowani przez upadłość Orbisu. Jeszcze ok. 2 tys. osób wykupiło lub zarezerwowało sobie wakacje, wpłacając zaliczki. - Nie wiem, czy pojadę do córki do Australii, a lot miałem zaplanowany na niedzielę - żali się pan Wiesław (62 l.), który wczoraj próbował dostać się do biura Orbisu przy ul. Brackiej.
O ile bilety lotnicze powinny być uznawane przez przewoźników, to już rezerwacje hoteli i inne opłacone atrakcje mogą być anulowane. - Postaramy się zwrócić z funduszy zabezpieczających wpłacone przez klientów zaliczki, ale jeszcze nie wiemy, w jakim procencie to pokryje koszty - mówi Rakowski. Na całość ubezpieczyciel może przeznaczyć ponad 6 mln zł.
Klienci Orbis Travel mogą uzyskać więcej informacji pod numerami telefonu (22) 59- 79-523; (22) 59-79-552; (22) 59-79-520