Już w kwietniu Główny Inspektorat Ruchu Drogowego podpisał umowę na dostawę i montaż kamer, które będą dokonywać odcinkowego pomiaru prędkości na trasie S8. 30 niewielkich urządzeń jest już zamontowanych w dwóch lokalizacjach: na węźle Konotopa i węźle Bemowo, a także pomiędzy węzłami Łabiszyńska i Piłsudskiego w Markach.
Urządzenia będą sczytywały tablice rejestracyjne na początku i końcu odcinków i obliczały średnią prędkość danego auta. Jeśli ta będzie większa niż dopuszczalna, wyślą do właściciela pojazdu mandat.
Polecany artykuł:
Nie wiadomo jeszcze dokładnie, kiedy odcinkowy pomiar prędkości na S8 zacznie działać, jednak ten moment zbliża się nieuchronnie i to wielkimi krokami. - Najpierw musimy zakończyć testy i ocenić, czy wszystko jest w porządku - przekazała Monika Niżniak, rzeczniczka Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. A wielkie testowanie rozpoczęło się w środę. Jak dodała Niżniak, testy mają zakończyć się w przyszłym tygodniu. Niewykluczone więc, że kamery zaczną działać już po niedzieli. Także kierowcy, noga z gazu!
O instalację żółtych kamer na S8 walczyli miejscy aktywiści. Trasa ta słynie bowiem z korków i wypadków. Właściwie nie ma dnia, by na ekspresówce nie doszło chociażby do stłuczki. W kwietniu w tył samochodu ciężarowego stojącego na pasie technicznym, z impetem wjechała osobowa toyota. 45-letni kierowca auta nie miał najmniejszych szans. Z kolei lipcu 2020 roku na odcinku S8 między węzłem Warszawa Zachód a węzłem Aleje Jerozolimskie pędzące bmw uderzyło w barierki zabezpieczające i stanęło w płomieniach. Kierująca nim kobieta z trudem wydostała się z płonącej pułapki, a chwilę potem najprawdopodobniej spadła z wiaduktu. Niestety, to tylko nieliczne przykłady tragedii, do których doszło do tej pory na S8.