Jego w tym czasie w mieszkaniu nie było. Jak ustalił „Super Express” doszło do samozapłonu substancji, zgromadzonej w pokoju w pojemnikach. I trzy wybuchy poderwały mieszkańców 11-piętrowego bloku na równie nogi. Bomber najbliższe dwa miesiące spędzi za kratkami. Tak zdecydował Sąd Rejonowy dla Warszawy - Woli.
- Mężczyzna usłyszał zarzuty mówiące o odpowiedzialności za posiadanie bez wymaganego zezwolenia materiałów, które mogą sprowadzić niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia albo mienia o wielkich rozmiarach. Grozi za to kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat - mówi prok. Izabela Dołgań - Szymańska z warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
53-latek częściowo przyznał się do winy i złożył w tej sprawie wyjaśnienia.
Do eksplozji doszło w nocy z czwartku na piątek w mieszkaniu na 3 piętrze w bloku przy ul. Okopowej 18. Marka P. nie było wtedy w mieszkaniu. W trakcie wybuchu ranna została natomiast jego 19-letnia córka Weronika. Dziewczyna została już przesłuchana w charakterze świadka.
Sprawą zajmuje się też Wydział Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola.