Już niemal rok Polacy zmagają się z pandemią koronawirusa. Wyczerpani kolejnymi obostrzeniami, zamknięci w domach i niepewni swojej przyszłości. Tymczasem Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że do Polski dotarła już trzecia fala koronawirusa. We wtorek resort zdrowia przekazał informację o 6310 nowych zakażeniach koronawirusem. Ostatniej doby wykonano blisko 42 tys. testów na koronawirusa. Tydzień temu we wtorek informowano o blisko 5,2 tys. nowych zakażeń i 46,2 tys. wykonanych testów. Z kolei dwa tygodnie temu potwierdzono zakażenie u ponad 4 tys. osób przy 43,5 tys. wykonanych testów.
NIE PRZEGAP: Koronawirus w Polsce. Fatalne dane z Mazowsza. Kolejny wzrost zakażeń [RAPORT 23.02.2021]
"Liczbę zakażeń należy interpretować w kontekście odsetka dodatnich wyników. Jeżeli on się zwiększa, oznacza to, że koronawirus zwiększa swoje znaczenie wśród innych zakażeń układu oddechowego" - ocenił w rozmowie z Polską Agencją Prasową specjalista chorób zakaźnych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dr hab. n. med. Ernest Kuchar. Według niego wykrywana jest tylko cześć zakażeń - być może około połowy.
Co więcej, odnosząc się do obecnej sytuacji epidemicznej, prof. Kuchar stwierdził, że widoczny jest minimalny stan wzrostowy, ale nie jest on zaskoczeniem. "Przecież o tej trzeciej fali mówiło się dawno. Jest oczywiste, że poluzowywanie obostrzeń będzie zwiększało liczbę zachorowań. Doszedł także nowy istotny czynnik w postaci bardziej zaraźliwej mutacji brytyjskiego koronawirusa. Te czynniki razem tworzą warunki sprzyjające zwiększeniu liczby zakażeń" - powiedział ekspert.
Profesor Ernest Kuchar poruszył również niezwykle interesującą kwestię. Otóż zbliżająca się wiosna ma ogromny wpływ na pandemię! "Ważnym czynnikiem, który przeciwdziała epidemii, będzie wiosna i panujące wyższe temperatury. Wówczas będziemy więcej czasu przebywali na otwartym powietrzu, a wiadomo, że do większości zakażeń, jak się szacuje nawet 7 na 8, dochodzi w pomieszczeniach zamkniętych, gdzie stężenie wirusa jest większe" - wyjaśnił prof. Kuchar. Zatem - jak dodał - jeśli będzie cieplej, liczba chorych będzie w naturalny sposób malała. W ocenie prof. Kuchara najbardziej niebezpieczne są zatem m.in. centra handlowe czy autobusy.
ZOBACZ TEŻ: Ważna wiadomość dla pasażerów ze strefy Schengen. Lotnisko Chopina zaskakuje
Wyraził nadzieję, że obecny szczyt zachorowań będzie niższy niż z jesieni ubiegłego roku, ale - jak zaznaczył - epidemia "już nieraz nas zaskakiwała". Wskazał też na "erozję obostrzeń" - wiele osób ich nie przestrzega lub nagina reguły. "Stąd efekty tych samych ograniczeń są mniejsze niż wprowadzanych kilka miesięcy temu" - dodał.