To musiała być koszmarna podróż. W porównaniu z tą prawdziwą historią, scenariusz filmu "300 mil do nieba" to drobiazg. - Podczas prowadzenia rutynowej kontroli uwagę funkcjonariuszy służby celno-skarbowej z Pruszkowa zwróciły odgłosy dobiegające z naczepy samochodu, czekającego na odprawę. Zauważyli też zerwaną linkę zabezpieczającą zamknięcie celne, choć plomba była nienaruszona – opowiada rzeczniczka Izby Administracji Skarbowej w Warszawie Justyna Pasieczyńska. Kontrolerzy dokonali przerażającego odkrycia! W środku tira, za zwałami towaru siedziało ściśniętych sześciu mężczyzn w wieku od 16 do 25 lat. Jak się okazało, wszyscy to obywatele Afganistanu. Tak przynajmniej zgodnie przyznali, bo nie mieli przy sobie żadnych dokumentów tożsamości ani zezwoleń na pobyt w Polsce. Kierowca samochodu ciężarowego zapewniał kontrolerów i policję, że nic nie wie o „przemyconych” pasażerach.
Nastolatkowie i młodzi mężczyźni ukryli się w naczepie tira prawdopodobnie w Turcji, skąd kierowca wiózł towar. Na razie nie wiadomo, czy Polska miała być docelowym krajem afgańskich uchodźców. Jedno jest pewne. Zamiast spodziewanej wolności i pracy, po przejechaniu blisko dwóch tysięcy kilometrów w dramatycznych warunkach młodym Afgańczykom grożą trzy lata więzienia za usiłowanie nielegalnego przekroczenia granicy. - Obcokrajowcy zostali przekazani Straży Granicznej - informuje Pasieczyńska.