MAKABRYCZNY WYPADEK

Koszmarny finał ferii zimowych. Dach zmiażdżył matkę i jej córki. Wszystkiemu przyglądał się mąż i ojciec ofiar

2024-02-13 5:30

Do koszmaru w Bukowinie Tatrzańskiej doszło 10 lutego 2020 roku. Dramat rozegrał się na stoku narciarskim. Silny podmuch wiatru zerwał dach z prowizorycznej wypożyczalni sprzętu zimowego, który zmiażdżył grupę ludzi. Na miejscu zginęła 52-letnia Katarzyna i jej młodsza córka – 14-letnia Klara. Do szpitala trafiła 20-letnia Wiktoria, która niestety przegrała walkę o życie. Potworna śmierć zabrała również i ją.

Bukowina Tatrzańska. Dramatyczny wypadek na stoku narciarskim. Mijają cztery lata od tragedii

Dramat na stoku narciarskim w Bukowinie Tatrzańskiej rozegrał się rankiem 10 lutego 2020 roku. Na Rusińskim Wierchu silny wiatr zerwał dach z prowizorycznej wypożyczalni zimowego sprzętu i dosłownie zmiażdżył matkę i jej córki. Wszystko wydarzyło się na oczach Pawła − męża i ojca ofiar. − Zobaczyłem kątem oka, że cały dach tego pawilonu unosi się i zaczyna lecieć w naszą stronę. W pewnym momencie padliśmy. Żona mojego znajomego i córka dostały po plecach całą kopułą. Reanimowałem ich razem z przyjaciółmi. Widziałem, że nie reagowała i w ogóle nie oddychała. Starsza córka w stanie krytycznym jest w szpitalu – mówił TVP info przyjaciel rodziny.

Na miejscu zginęła 52-letnia Katarzyna i jej młodsza córka, 14-letnia Klara. Starsza córka, 20-letnia Wiktoria, w stanie krytycznym została przetransportowana do szpitala. Niestety, lekarze przegrali walkę o jej życie. Potworna śmierć zabrała również i ją.

14-letnia Klara, która zginęła na miejscu, uczęszczała do szkoły w warszawskim Aninie. − Dwa dni przed wyjazdem rozmawiałyśmy. To była wspaniała kumpela − mówiła cztery lata temu zrozpaczona przyjaciółka dziewczyny. Jak ustalił „Super Express”, zmarła nastolatka pomagała ubogim jako wolontariuszka w Caritasie. Udzielała się również w samorządzie szkolnym.

Katarzyna, Wiktoria i Klara spoczęły w jednym grobie. Ich pogrzeb odbył się 18 lutego 2020 roku w Warszawie. Po mszy świętej orszak żałobny wyruszył z Międzylesia do Ursusa na cmentarz rzymsko-katolicki parafii św. Józefa.

Przy moich córkach jest moja ukochana żona. Ale jak mogłoby być inaczej? Zawsze tak się o nie troszczyła. Pozostał we mnie żal i smutek. Wszystko runęło bezpowrotnie. Wszystko, co tak kochałem − mówił podczas uroczystości Paweł, mąż i ojciec tragicznie zmarłych. Po pogrzebie grób, w którym spoczęły trzy białe trumny, utonął w kwiatach.

Sonda
Jeździsz na nartach?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają