"Przy ulicy Chełmżyńskiej doszło do groźnej kolizji autobusu miejskiego z barierą energochłonną. W wyniku jej najechania wbiła się do pojazdu na znaczną odległość" - poinformowali w mediach społecznościowych stołeczni strażacy. Autobus wyglądał niemal jak szaszłyk nabity na wykałaczkę!
ZOBACZ TEŻ: Ks. Krzysztof Skwierczyński z Siedlec umarł w czasie mszy na oczach wiernych. "To był przerażający widok"
Jak doprecyzował Jarosław Florczak ze stołecznej policji, do kolizji doszło na wysokości adresu Chełmżyńska 104.
Widok autobusu był przerażający. Metalowa bariera przebiła szoferkę, na szczęście nie raniąc kierowcy, i zatrzymała się na wysokości drugich drzwi autobusu. Oznacza to, że w sumie wbiła się na długość 8 metrów w głąb pojazdu!
NIE PRZEGAP: Samochody dosłownie wpadały w wielką dziurę! Skutki ulewy na Trasie Łazienkowskiej
Na szczęście autobus MZA linii nocnej N24 nie był przepełniony pasażerami, więc obyło się bez rannych. Jak przekazał mł. kpt. Michał Wichrowski, ci, którzy podróżowali pojazdem, opuścili go bez szwanku jeszcze przed przyjazdem strażaków. Z kolei kierowca nie uskarżał się na żadne dolegliwości.
Polecany artykuł:
Strażacy w pół godziny uwinęli się z usunięciem metalu z wnętrza autobusu. - Nasze działania polegały na odcięciu barierki, wyjęciu jej z autobusu i złożeniu na pasie zieleni. Dalsze działania prowadzili policjanci oraz pracownicy Miejskich Zakładów Autobusów - przekazał mł. kpt. Michał Wichrowski.
Kierowca autobusu był trzeźwy. Jak przekazał w rozmowie z "Super Expressem" Adam Stawicki, rzecznik prasowy Miejskich Zakładów Autobusowych bardzo prawdopodobne, że kierowca zasnął podczas jazdy! Jak dodał, był to kierowca, który powrócił do pracy po dwóch dniach urlopu, więc nie ma mowy o tym, że był zmęczony. - Będziemy ustalali przebieg tego zdarzenia i dalsze nasze kroki będą uzależnione od tych wyjaśnień - poinformował Adam Stawicki.