Policjanci przeszukujący w 2018 roku miejsce kradzieży ciężkich, żeliwnych pokryw zauważyli ślady krwi. Najwyraźniej złodziej musiał się podczas wynoszenia żelastwa mocno skaleczyć! Niestety, nie udało się wtedy niczego więcej ustalić, więc sprawa trafiła do szuflady. Gmina oszacowała spowodowane tym czynem straty aż na 4,4 tysiąca złotych. Sprawa przycichła i tak było aż do początku grudnia 2021 roku, gdy w zupełnie innej sprawie na komendę został wezwany 34-letni mieszkaniec Mińska Mazowieckiego.
Policjanci musieli pobrać od niego materiał biologiczny. Przy okazji rutynowo sprawdzili go z krwią zabezpieczoną 3 lata temu przy przepompowni ścieków. Co się okazało? Kod DNA był zgodny! Funkcjonariusze mieli więc pewność, że mają do czynienia z amatorem złomu.
Polecany artykuł:
Wpadł, bo zdradziło go DNA
Podejrzany, w obliczu tak przytłaczających dowodów ze skruchą przyznał się do błędu sprzed lat. - Zgodził się dobrowolnie poddać karze grzywny, prac społecznych i obowiązkowi naprawienia wyrządzonej szkody. Wyjaśnił, że pokrywy zostały sprzedane na jednym ze skupów złomu – powiedział asp. Szt. Marcin Zagórski z mińskiej policji.