TV
Pogoda
Wideo
O tej zawiłej sprawie kryminalni dowiedzieli się od właściciela jednej z wypożyczalni samochodów na Ursynowie. Mężczyzna stwierdził, że dwa dni wcześniej człowiek o pewnym nazwisku pożyczył od jego kolegi z innej wypożyczalni sportowe audi RS5. Samochód będąc w drodze na Pomorze stracił sygnał GPS i ślad po nim zaginął. Po chwili okazało się, że ten sam mężczyzna wypożyczył też audi RS3 warte ponad 200 tys. zł. z jego własnej wypożyczalni. W tym przypadku sygnał GPS wskazywał, że auto również jedzie na północ kraju. Nie było wątpliwości, że auta mogą już nigdy nie wrócić do właścicieli, więc trzeba było działać szybko.
Potworny pożar w Piastowie! Sześć osób w szpitalu. Sąsiadka nas spaliła
Śledczy przekazali kolegom z pomorza lokalizację skradzionego audi. Patrol znalazł samochód porzucony przy jednej z dróg gruntowych prowadzących do miejscowości Łapice (gm. Kartuzy). Obok była posesja, na której funkcjonariusze niejednokrotnie odnajdywali części skradzionych samochodów.
Potężne maszyny rozkopały Gocław. Tak zmienia się obwodnica. Kiedy koniec remontu [GALERIA]
Dramat w stolicy. Gęsty smog unosi się nad miastem. Wszyscy się podusimy?
W tym samym czasie warszawscy policjanci dotarli do 51-latka, który wypożyczył samochody. Został zatrzymany na jednym z parkingów w stolicy, jak wsiadał do swojej toyoty. Tłumaczył, że on tylko miał zabrać auta na prośbę kolegi, który miał je zwrócić. Tym tropem śledczy dotarli do 32-latka i jego 27-letniego wspólnika. Starszy z nich był nawet już poszukiwany przez prokuraturę. Obaj zostali zatrzymani pod jednym z ośrodków szkoleniowych na Wawrze.
Mężczyźni byli zameldowani w hotelu w stolicy, gdzie policjanci zjaleźli kluczyk do audi RS3, dowód rejestracyjny od BMW 730 i dokumenty związane z rejestracją tego auta w Holandii. - Z zabezpieczonej dokumentacji wynikało, że mężczyźni sprzedawali wypożyczone auta tzw. słupowi, a następnie rejetrowali je w Holandii. Dodatkowo funkcjonariusze zabezpieczyli też bilety PKP obu mężczyzn z Gdyni do Warszawy, co było dowodem na to, że w okresie kradzieży samochodu byli na Pomorzu - wytłumaczył podkom. Robert Koniuszy z Ursynowskiej komendy policji.
Według dokładnych ustaleń śledczych 51-latek wypożyczał samochody na zlecenie 32-latka. Ten wraz ze swoim wspólnikiem zawoził auta pod Kartuzy i sprzedawał je 41-letniemu paserowi prowadzącemu miejscowy warsztat.
Tak miało być też w przypadku audi RS3, jednak po drodze mężczyźni mieli kolizję. Paser musiał zabrać auto swoją lawetą, jednak jak się zorientował, że nadal działa w nim nadajnik GPS, porzucił je przy drodze. Mimo to, policjanci odwiedzili go w jego mieszkaniu. Mężczyzna prócz szemranych interesów samochodowych lubił też narkotyki. Podczas przeszukania funkcjonariusze znaleźli kokainę, amfetaminę i tabletki ekstazy, oraz kieszonkową wagę elektroniczną. 41-latek trafił do aresztu w Warszawie. - Usłyszał zarzuty paserstwa oraz posiadania substancji odurzających, za co grozi mu kara do 5 lat więzienia - stwierdził Robert Koniuszy.
Potężna gołoledź w Warszawie. Chodniki aż lśnią od lodu. O wypadek nietrudno! [ZDJĘCIA]
51-latkowi postawiono zarzut współudziału w przywłaszczaniu aut, za co również grozi mu 5 lat więzienia. Zaś 32-latek i jego 27-letni kolega są podejrzani o przywłaszczenie aut i oszustwa związane z ich sprzedażą. Za to mogą posiedzieć nawet 8 lat.
Podcasty
Playlisty tematyczne
