Kradzież w warszawskim szpitalu
Funkcjonariusze z północnopraskiej policji interweniowali w sprawie kradzieży w szpitalu. - Jedna z pacjentek poinformowała ich, że gdy była operowana, skradziono jej telefon komórkowy, który zostawiła w sali na szafce nocnej. Jego wartość wyceniła na 2500 złotych - przekazała kom. Paulina Onyszko.
Nie przegap: W złości podpalił cudze auto! Nieprawdopodobne, jak się tłumaczył
Kobieta zgłaszająca kradzież wyjaśniła, że o ten czyn podejrzewa pacjentkę z sąsiedniej sali, na której dziwne zachowanie już wcześniej zwróciła uwagę. W tym dniu kobieta ta została wypisana ze szpitala. Mundurowi ustalili jej dane oraz adres zamieszkania i złożyli jej niezapowiedzianą wizytę.
Pacjentka okradła pacjentkę
- Drzwi otworzyła im 41-latka. Policjanci wyjaśnili jej powody swojej wizyty. Kobieta nie była zdziwiona ich obecnością, dobrowolnie wydała im telefon. Policjanci sprawdzili jego numer IMEI i okazało się, że był on zgodny z tym podanym przez pokrzywdzoną - poinformowała kom. Paulina Onyszko.
Kobieta tłumaczyła, że przez przypadek zabrała telefon, kiedy pomyliła sale szpitalne. Nie potrafiła jednak wyjaśnić, dlaczego nie zdziwiło ją to, że w torebce miała również swoją komórkę.
Ze względu na stan zdrowia 41-latki, policjanci jej nie zatrzymali, ale wręczyli wezwanie do stawiennictwa w komendzie na Pradze-Północ.
- W piątek 41-latka została przesłuchana w tej sprawie. Dochodzeniowiec z zespołu do walki z przestępczością przeciwko mieniu po analizie zgromadzonego materiału przedstawił jej zarzut kradzieży, za co grozi jej teraz kara do 5 lat pozbawienia wolności - przekazała kom. Paulina Onyszko.