- Zarządca drogi może bezkosztowo dowiedzieć się, co się dzieje na drogach. Może dowiedzieć się, czy remont, który planuje na swojej drodze nie spowoduje, że zamknie on objazd planowanego remontu bądź odwrotnie - mówi Jan Krynicki z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Dane z systemu mają trafiać też do kierowców, pośrednio, dzięki mapom i nawigacjom. Problem w tym, że zarządcy dróg, ociągają się z przesyłaniem danych do systemu. - Obserwujemy dosyć powolne podłączanie się różnych zarządców, w tym wojewódzkich, powiatowych, gminnych, a także prywatnych - zauważa Krynicki.
>>> W centrum handlowym dotykał miejsc intymnych nieletniej!
Własny system informacji drogowych ma na przykład Warszawa. Choć Mikołaj Pieńkos z Zarządu Dróg Miejskich uważa Krajowy Punkt Dostępowy za dobry pomysł, to przyznaje że... wcześniej o nim nie słyszał. - Do tej pory ze strony Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad bądź jakiejś innej instytucji nie było kontaktu i informacji, że takie dane są potrzebne. Jesteśmy na takie rozmowy otwarci - zapewnia.
Co prawda zarządcy dróg nie mają obowiązku przesyłania danych, ale - jak zauważa Krynicki - nie ma go też w innych europejskich krajach, w których system działa.