O wstrząsającym incydencie pisaliśmy na stronie https://www.se.pl/. 24-letni Damian Krysztofik znany jako NEF, jest wschodzącą gwiazdą disco polo. 1 października wypuścił nową piosenkę "Ona świruje", szykował się też do kolejnych koncertów. Jednak już następnego dnia wieczorem doszło do dramatycznych wydarzeń, które mogły na zawsze zakończyć jego karierę. Mężczyzna został uwięziony w mieszkaniu kolegi na Wilanowie i zaatakowany nożem.
- Znałem go trzy lata. Ogólnie był znajomym moich znajomych. Razem chodziliśmy do klubów, piliśmy drinki. Ostatnio zapraszał mnie na swoje urodziny. Nie mogę powiedzieć, że to mój dobry znajomy, bo nie pisaliśmy ze sobą przez facebooka. Kiedy kupił nowe mieszkanie, zaprosił mnie. Piliśmy alkohol. On siedział przy komputerze, rozmawialiśmy. Po godzinie od spotkania, mój drink się rozlał. Delikatnie poleciał na niego. Wtedy wstał, obrócił się, wyjął z szuflady nóż i powiedział, że mnie zabije. Na początku myślałem że to żart - opowiadał przed kamerą Super Expressu 24-latek.
Kiedy sytuacja zrobiła się poważna, Damian chciał wyjść z mieszkania. Ubrał buty, kurtkę. - Okazało się, że w drzwiach nie ma kluczy i są zamknięte. Kiedy to zobaczyłem, dostałem cios nożem w plecy. Potem rozegrał się horror. Dostawałem ciosy w plecy, w potylicę. Jak zobaczył krew, dał mi szmatę i kazał mi ją zmywać. Krew z głowy leciała cały czas. Upadłem na podłogę zacząłem ją zmywać. On wtedy zaczął mnie bić nożem po kolanach, żebym nie był w stanie wstać - wspomina młody gwiazdor.
NEF nie wie czy znajomy planował to wcześniej, twierdzi, że napastnik uchodził za spokojną osobę. Przypomina sobie, że w trakcie szarpaniny, miał na tyle siły, by odepchnąć napastnika na szybę i wyrwać mu nóż z ręki. - Nie udało mi się uciec z mieszkania. Pamiętam, że wszedłem do łazienki, zsunąłem się z drzwi w dół i zostałem w plamie krwi. Ocknąłem się jak do mieszkania weszli policjanci z ekipą ratunkową. Nie wiem jak policja weszła do środka, tych momentów już nie pamiętam - przyznał w rozmowie z reporterem Super Expressu.
24-latek przez kilka dni musiał poruszać się na wózku.- Nadal jestem w szoku, do mnie to nie dociera. Mało brakowało żebym umarł. Chciałbym, żeby nikogo więcej to nie spotkało. Potrzebowałem pomocy psychiatry, psychologa. Uważam, że za to co zrobił, powinien dostać surową karę. Ja do tej pory mam stany zapalne. Musiałem odwołać koncert. Teraz zrobię sobie przerwę, ale do kariery pewnie jeszcze wrócę - zapowiedział.
I dodał, że obdukcja trwała ponad 3 godziny. - Doktor była dość wstrząśnięta tym co zobaczyła. Opisy cięć ran były bardzo szczegółowe. Miałem ich kilkanaście. Myślę, że zabrakłoby czasu, żeby opisać wszystkie obrażenia - podsumował.
Jak pisaliśmy, policja zatrzymała 24-letni napastnika. Został aresztowany na trzy miesiące i oskarżony o usiłowania zabójstwa, kierowania gróźb pozbawienia życia wobec interweniującego funkcjonariusza policji oraz znieważenia funkcjonariusza policji. Mężczyzna przyznał, że ugodził nożem NEF-a, twierdzi jednak, iż działał w obronie własnej. Przyznał się też do pozostałych zarzutów.