Robert W. zorganizował imprezę zakrapianą alkoholem w swoim mieszkaniu przy ul. Odkrytej w Białołęce. Brało w niej udział pięć osób. Zabawa przebiegała normalnie aż do momentu, kiedy uczestnikom nie zaszumiało w głowie. Wtedy gospodarz domu wyciągnął kopię samurajskiego miecza i zaczął nim wymachiwać. W pewnym momencie zadał silny cios w plecy Tomaszowi W. 40-latek padł na ziemię i zalał się krwią. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. Niestety, długa na 30 cm rana była śmiertelna. Mężczyzna zmarł, zanim przyjechała karetka wezwana przez uczestników libacji.
Polecany artykuł:
Właściciel mieszkania został zatrzymany przez policję. Na komendzie przyznał się do uderzenia kolegi mieczem. Tłumaczył, że nie chciał go zabić. Usłyszał zarzuty: nieumyślnego spowodowania śmierci oraz spowodowania ciężkich uszkodzeń ciała ze skutkiem śmiertelnym. Ta tragedia wydarzyła się w noc sylwestrową 2014 roku.