Koszmar rozegrał się w ubiegły weekend w jednym z mieszkań przy ul. Skarbka z Gór na Białołęce. Około godz. 7:25 policjanci zostali wezwani na miejsce krwawej zbrodni przez załogę pogotowia ratunkowego. Gdy dotarli na miejsce, w lokalu znaleźli zwłoki 58-letniego mężczyzny z widoczną raną kłutą w okolicy mostka.
W mieszkaniu mundurowi zastali również 65-letnią kobietę, która wezwała pomoc. Jak się okazało, była kompletnie pijana! Miała ponad 2 promile alkoholu w organizmie. - Przyznała się, że to ona dźgnęła nożem swojego partnera - przekazała kom. Paulina Onyszko z białołęckiej policji.
O krwawej zbrodni natychmiast poinformowano prokuratora, który nadzorował wszystkie wykonane przez funkcjonariuszy na miejscu czynności. - Zabezpieczono też nóż, który mógł posłużyć kobiecie do zadania śmiertelnej rany - poinformowała policjantka.
Mundurowi zatrzymali 65-latkę pod zarzutem zabójstwa. Jak ustalili, w mieszkaniu często odbywały się libacje alkoholowe, w trakcie których dochodziło do awantur.
Decyzją sądu kobieta została tymczasowo aresztowana na okres trzech miesięcy. Jej pobyt za kratkami może je się jednak bardzo wydłużyć. Za zabójstwo swojego młodszego partnera grozi jej bowiem nawet dożywocie.