Krzysztof W., 43-letni pilot samolotów pasażerskich, to jedna z dwóch polskich ofiar lawiny śnieżnej w kurorcie narciarskim Gulmarg w indyjskim Kaszmirze, która zeszła 1 lutego. Mężczyzna zginął razem z Adamem G., 45-letnim sportowcem z Wrocławia. Krzysztof pozostawił pogrążoną w żałobie żonę Justynę i dwójkę malutkich dzieci - Sonię i Bruna. W sieci trwa zbiórka na rzecz rodziny.
Lawina w Himalajach. Ojciec Krzysztofa o śmierci syna
Pan Janusz, ojciec zmarłego Krzysztofa, opublikował na Facebooku wiele mówiący post. - Chciałbym, żeby tragiczna śmierć mojego Krzysia była przestrogą dla innych ludzi uprawiających sporty ekstremalne. Pamiętajcie o rodzinach, nie myślcie że jesteście nieśmiertelni - czytamy w poście zamieszczonym w mediach społecznościowych. Pod wpisem pojawiło się sporo komentarzy.
- Naturę może i da się czasem "okiełznać", ale nigdy jej pokonać! Proszę przyjąć Wyrazy głębokiego Współczucia! Chyba nie da się tego bólu rodziców ukoić żadnymi słowami - napisał pan Wojciech.
- Ludziom uprawiającym sporty ekstremalne nie ma sensu tłumaczyć, że to jest niebezpieczne. Oni to wiedzą... Ale bez tej adrenaliny nie potrafią żyć, niestety - dodała pani Irena.
- Nie rozbieraj przyczyn śmierci Syna na przyczyny... Tak się po prostu zdarza. Mój syn zmarł w wieku 37-miu lat. Też niejako "na własne życzenie"... Młodzi ludzie wchodzą w różne, niebezpieczne eksperymenty.. Tak jest od zawsze, bo to cecha młodości. Współczuję Ci przeogromnie, bo ja śmierci syna, mimo upływu lat, nie przebolałam. I ten ból będzie mi towarzyszył zawsze - napisała pani Wanda.