Ksiądz miał ciężko ranić nastolatkę. Jego brat mówi, że jest niewinny
Jak informuje "Tygodnik Ostrołęcki", brat księdza Mirosława T., który miał potrącić 16-latkę i uciec z miejsca wypadku, jest przekonany o tym, że duchowny jest niewinny. Do zdarzenia doszło 28 lutego br. w miejscowości Dudy Puszczańskie pod Ostrołęka, gdzie samochód osobowy uderzył w dziewczynę. Magdalena S. została ciężko ranna, a obrażenia ciała doprowadziły do choroby, przez którą zagrożone było jej życie. Śledztwo policji prowadzone pod nadzorem prokuratury w Ostrołęce doprowadziło do zatrzymania księdza T., proboszcza parafii pw. Matki Bożej Królowej Korony Polskiej w Krysiakach, który miał ponadto nie udzielić poszkodowanej pomocy i odjechać z miejsca wypadku. Duchowny trafił w ręce mundurowych 11 marca i usłyszał zarzuty, po czym został tymczasowo aresztowany - w zamknięciu przebywa do dziś, ale jego brat, Stanisław, twierdzi, że mężczyzna jest niewinny. Jak to tłumaczy?
- (...) Brat przyznał się, że w coś uderzył, ale nie wiedział co to było. Na jego niekorzyść przemawia to, że szybko naprawił samochód. Ale to nic nadzwyczajnego. On dużo jeździł i zdarzały mu się „obcierki” – za każdym razem szybko je usuwał. Wiem też, że tej nocy świadek widział samochód – z jednym reflektorem - krążący wtedy po okolicy, zatrzymujący się co chwilę, jakby kierowca czegoś szukał. Mam wrażenie, że śledczy kompletnie nie biorą tego pod uwagę. Mój brat feralnej nocy w coś uderzył – potwierdza to. I nie uciekł z miejsca wypadku – odjechał, bo nie potrącił człowieka, ale zgłosił się na policję po trzech dniach. Natomiast śledczy zarzucili mu mataczenie, bo naprawił auto (...) - mówi "Tygodnikowi Ostrołęckiemu".
Ksiądz miał ciężko ranić nastolatkę. Na pogrzeb matki mógł iść tylko w kajdankach
Jak informuje "Tygodnik Ostrołęcki", brat księdza oskarżonego o spowodowanie wypadku w Dudach Puszczańskich i ucieczkę z miejsca zdarzenia skarży się też na upokorzenia, jakie duchowny musi rzekomo znosić w areszcie. Jego zdaniem prokuratura w Ostrołęce przez 5 tygodni nie wyrażała zgody na to, by mógł odwiedzić ciężko chorą matkę, przez co Mirosław T. nie zobaczył się z nią przed śmiercią kobiety 16 listopada br. Gdy ksiądz dostał zgodę na śledczych, by wziąć udział w pogrzebie, mógł to zrobić tylko zakuty w kajdanki i w asyście strażników. Brat duchownego mówi, że w zamknięciu stał się on "wrakiem człowieka", po tym jak schudł blisko 30 kg i zdarzyło mu się zemdleć. Te zarzuty odpiera prokuratura w Ostrołęce.
- W dniu 16 listopada 2021 r. do Prokuratury Rejonowej w Ostrołęce wpłynął wniosek obrońcy podejrzanego o zezwolenie na opuszczenie zakładu karnego przez tymczasowo aresztowanego Mirosława T. Tego samego dnia zostało wydane zarządzenie o udzieleniu zezwolenia tymczasowo aresztowanemu na opuszczenie zakładu karnego, pod konwojem funkcjonariuszy ZK w Przytułach Starych na czas nie przekraczający 1 dnia w celu odwiedzenia poważnie chorego członka rodziny. W tym dniu matka tymczasowo aresztowanego żyła i zarządzenie było w pełni uzasadnione. Następnego dnia Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce powzięła informację o śmierci matki tymczasowo aresztowanego. Jednakże ani on sam, ani jego obrońca nie wystąpił z wnioskiem udzielenie zezwolenia na opuszczenie zakładu karnego pod konwojem funkcjonariuszy służby więziennej i wzięcia udziału w uroczystościach pogrzebowych - informują "Tygodnik Ostrołęcki" śledczy.
Ksiądz miał ciężko ranić nastolatkę. Duchowny przyznał się do części zarzutów
Co ciekawe, mimo że brat księdza Mirosława T. uważa, że jest on niewinny, sam duchowny już wcześniej przyznał się do części stawianych mu zarzutów. Prokuratura w Ostrołęce oskarżyła go o nieumyślne spowodowanie wypadku drogowego, którego skutkiem było ciężkie uszkodzenie ciała małoletniej Magdaleny S., połączonego z ucieczką miejsca zdarzenia, i o nieudzielenie pomocy ofierze wypadku. T. wydał nawet oświadczenie, w którym m.in. "przeprasza pokrzywdzoną, a także jej całą rodzinę – za wszelkie cierpienia, których doznają, a także wyraża głęboki żal z powodu tragicznych skutków tegoż zdarzenia". Winę księdza pośrednio potwierdziła ponadto Kuria Diecezjalna w Łomży, choć już po jego zatrzymaniu i przedstawieniu zarzutów zwolnienia duchownego z aresztu domagało się kilkaset osób, które podpisały się w tej sprawie.
- Z ubolewaniem przyjęliśmy informację o wypadku drogowym spowodowanym przez kapłana diecezji łomżyńskiej, w którym ucierpiała młoda osoba. Ks. Mirosław Teofilak, jako sprawca wypadku, złożył publiczne oświadczenie, w którym wyraża swoje ubolewanie z powodu tego zdarzenia oraz gotowość współpracy dla wyjaśnienia wszystkich okoliczności wypadku i zapewnia o gotowości dołożenia starań celem naprawienia wyrządzonych krzywd. Ufamy, że sprawa zostanie wnikliwie rozpoznana i sprawiedliwie osądzona przez wymiar sprawiedliwości (...) - informowała Kuria.