Do tego potwornego wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę (24/25 lipca) na ulicy Łopuszańskiej we Włochach. Na światłach przed ulicą Orzechową w kierunku Al. Jerozolimskich zatrzymali się 40-letni ojciec jadący na motocyklu i jego 15-letni syn na skuterze. Do skrzyżowania nagle dojechała osobowa skoda, która zmiotła motocyklistów niczym kręgle. Jak się po chwili okazało auto prowadził ksiądz. W zderzeniu najbardziej ucierpiał nastolatek. - Chłopiec miał złamaną nogę. Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako wypadek. O dalszych losach kierowcy zadecyduje sąd - przekazał podkom. Karol Cebula z komendy policji we Włochach.
Jak udało się nam ustalić, po uderzeniu motocykliści wywrócili się na jezdnię a ich pojazdy zostały odrzucone. Ojcu nastolatka nic się nie stało. Skuterzysta potrzebował jednak pomocy medyków. Zenon P. ksiądz z parafii św. Teresy we Włochach, który spowodował wypadek, omal sam nie potrzebował karetki. Mimo tego, że był trzeźwy zachowywał się dziwnie. Według świadków policjantka kilkukrotnie pytała go czy nie potrzebuje pomocy. Duchowny milcząc wpatrywał się w leżący na jezdni motocykl. Nie dochodziło do niego, co zrobił.