Księżna Lidia Eberle: Nie wierzyłam, że znajdą kości mojego "Łupaszki"

2013-08-23 4:00

Księżna Lidia Eberle (93 l.), sanitariuszka "Lala" z 5. Wileńskiej Brygady Śmierci - to była ukochana słynnego dowódcy podziemia, majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". Wczoraj w Instytucie Pamięci Narodowej odebrała akt identyfikacji jego zwłok, które po 62 latach odnaleziono na Powązkach.

Było to możliwe dzięki ekshumacjom zbiorowych dołów śmierci ofiar komunistycznego terroru na powązkowskiej "Łączce". "Łupaszka", twórca i dowódca Wileńskiej Brygady AK słynącej m.in. z akcji przeciw NKWD, MO czy UB, jest jednym z 16 zidentyfikowanych. - Ja w to nie wierzyłam! Nigdy nie myślałam, że będzie można powiedzieć "Tu leży Łupaszk". Teraz można dopisać ten ostatni fragment do jego biografii - mówi nam Lidia Eberle, z domu księżna Lwow.

>>> Prezydent oddał hołd dowódcy Armii Krajowej

Nie była jego oficjalną żoną, ale gdzieś w 1944 roku powiedział o niej przy swoim adiutancie - oficjalna narzeczona, bo z żoną był w separacji. Dla jego córki Basi pani Lidia była potem jak matka. - Ale nigdy nie rozmawiałyśmy o tym, gdzie mógł być pochowany - mówi dziś. Ostatni raz widziała ukochanego w 1951 roku w więzieniu przy Rakowieckiej. - To cud, że mnie wpuszczono na widzenie. Zygmunt wyglądał dobrze, ale był bardzo smutny. Wiedział, że czeka go tu śmierć. Tych wyroków miał przecież kilka - opowiada księżna.

Wczoraj wzruszyła się, gdy kierujący ekshumacjami pełnomocnik IPN prof. Krzysztof Szwagrzyk prezentował schemat badań: - To był dół pod asfaltową alejką. Major leżał najwyżej. Wrzucono go jako ostatniego twarzą do ziemi. Wcześniej został zamordowany strzałem w tył głowy. Strzał odbył się z wysokości, bo otwór wlotu kuli jest wysoko na czaszce. A biorąc pod uwagę, że "Łupaszka" miał 179 cm wzrostu, możliwe, że więźnia prowadzono do piwnicy, a kat strzelał, stojąc wyżej na schodach.

Szwagrzyk przypomniał, że kilka miesięcy temu na Powązkach odbyło się symboliczne wyprowadzenie szczątków. - Wówczas nie wiedzieliśmy, że major znów pierwszy prowadził swoich żołnierzy. Choć tym razem już nie do walki...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają