- Siedziałam w domu. Nie spodziewałam się kuriera, gości ani nikogo z administracji. Nagle ktoś zaczął szarpać za klamkę. Później słyszałam, że ta sama osoba łapała za klamki w innych mieszkaniach, co wydało mi się podejrzane. Od razu zgłosiłam to ochronie – opowiada Paulina Miksza, mieszkanka ulicy Aluzyjnej.
Jej sąsiad z bloku obok, też słyszał grasujących złodziei - My mieliśmy taki przypadek w wakacje. Na pewno sprawdzali czy jesteśmy w domu. Kiedy otworzyłem drzwi, nikogo nie było. Potem tak samo było w święta. Potwierdzam, że kilka razy się już tak zdarzyło – dodaje Tomasz Targomski.
Na forach w internecie czytamy, że taki problem dotyczy całej stolicy. Policja ostrzega, że złodzieje polują na otwarte drzwi. - Najczęściej wchodzą do mieszkań, łapią przedmioty znajdujące się w przedpokoju i uciekają. Wystarczy przekręcić kluczyk i sprawdzać kto wchodzi do naszych klatek, by zapobiec takim sytuacjom - wyjaśnia kom. Sylwester Marczak ze stołecznej policji.
Z kolei tam, gdzie nikt nie otwiera, włamywacze wracają innego dnia. Sprawdzają, czy mieszkanie jest puste, a wtedy już są pewni, że mogą je splądrować. Policja z Mokotowa pod koniec stycznia złapała szajkę takich bandytów. Tomasz O. i Marek W. byli świetnie przygotowani. Mieli ze sobą krótkofalówki, gaz pieprzowy i specjalistyczne narzędzia do wykręcania zamków. Wpadli, gdy wynosili łup warty 5 tysięcy.