„Latający wiewiór” wylądował na balkonie
Ekopatrol Straży Miejskiej otrzymał informację, że mieszkaniec Białołęki ma w swoim mieszkaniu lotopałankę, którą jego kot znalazł na balkonie. Była osłabiona, wystraszona i cała trzęsła się z zimna. Mężczyzna umieścił nieproszonego gościa w transporterze. W ciepłym pomieszczeniu ssak odzyskał wigor.
Mieszkaniec Białołęki początkowo próbował na własną rękę znaleźć właściciela bądź właścicielkę „latającego wiewióra”. Zamieszczając informację w mediach społecznościowych, nie spodziewał się jednak, że po australijskiego ssaka zgłosi się kilka osób!
Nie mając w tej sytuacji pewności, do kogo tak naprawdę należy małe zwierzątko, postanowił zwrócić się o pomoc do straży miejskiej. Przybyły na miejsce Ekopatrol przekazał wiewióra lecznicy przy ul. Potockiej.
- Aby uniknąć takich sytuacji, zawsze warto mieć dokument poświadczający posiadanie egzotycznego zwierzęcia. To może być książeczka weterynaryjna uzupełniana podczas wizyt lekarskich. Dla nas to dowód, że ktoś jest właścicielem zwierzaka i można mu je oddać - wyjaśnił jeden ze strażników biorących udział w interwencji.
Lotopałanka, czyli „latający wiewiór”
Lotopałanki to niewielkie torbacze prowadzące nocny, nadrzewny tryb życia. Charakteryzują się długim, chwytnym ogonem i fałdami skórnymi, dzięki którym doskonale opanowały umiejętność lotu ślizgowego na odległość do 55 metrów. Lotopałanki, zwane tez „latającymi wiewiórami”, żyją w stadach i żywią się głównie owadami.