Legia musiała sobie radzić bez zawieszonego Williama Remy'ego, z kolei wśród gospodarzy zabrakło Trałki, Raduta i Cywki. Już przed meczem było emocjonująco, ale przede wszystkim w mediach społecznościowych. Oba kluby zdawały sobie sprawę, że ostatni weekend nie przyniósł im chluby, więc postanowiły zyskać przewagę przynajmniej w internetowych przepychankach. Jak wyszło? Komentarze w sieci były przeróżne. Ocenę zostawiamy wam:
Na odpowiedź Legii nie trzeba było długo czekać...
Kibice obawiali się, że na boisku może brakować jakości. Legia od pierwszych minut starała się przejąć inicjatywę, ale już w 8 minucie czekał na nią zimny prysznic. Zamieszanie w polu karnym Majeckiego wykorzystał Nikola Vujadinović, który ostatnio spisywał się fatalnie. Lech objął prowadzenie i zyskał pewność siebie.
Pierwsza realna szansa dla Legii przyszła w 19 minucie. Salvador Agra ładnie zszedł do środka, lecz uderzył niecelnie. Chwilę później bardzo agresywnie zachował się Maciej Makuszewski. Zawodnik gospodarzy zbyt wysoko podniósł nogę i w wyniku tego ucierpiał Artur Jędrzejczyk. Skończyło się "żółtkiem" dla "Makiego".
Legia wyglądała całkiem nieźle w ataku pozycyjnym, ale brakowało konkretów. Tymczasem inicjatywę na boisku przejęły wojenki między piłkarzami. W 29 minucie Salvador Agra zaatakował Pedro Tibę, co spotkało się z ostrą reakcją Kamila Jóźwiaka. Na szczęście arbiter Tomasz Musiał panował nad sytuacją i szybko ugasił pożar.
>>> Święto Chrztu Polski - nowe święto państwowe 14 kwietnia. To dzień wolny od pracy?
W 39 minucie problem po starciu z Kamilem Jóźwiakiem miał aktywny w pierwszej połowie Sebastian Szymański. Niezbędna była interwencja medyków. Dwie minuty później mieliśmy prawdopodobnie najlepszą akcję Legii przed przerwą. Po świetnym przejęciu piłki przez Hlouska, akcję napędził Cafu. Futbolówka trafiła do Agry, który dograł w pole karne do Kucharczyka. Polak uderzył głową ponad bramką. W odpowiedzi zza pola karnego warszawiaków uderzał Darko Jevtić, ale fatalnie się pomylił.
Ricardo Sa Pinto pod koniec pierwszej połowy wyglądał na mocno zdenerwowanego. Strzał Agry z 45 minuty tylko utwierdził go w przekonaniu, że coś tu nie gra. Przed zejściem do szatni piłkarzy, w roli głównej roli wystąpili kibice, których race wstrzymały grę na kilka minut. Po pierwszych optymistycznych minutach, z każdą kolejną było coraz gorzej.
>>> Miliony kibiców Legii w całym kraju. Jest ich prawie 6 mln
- Potrzebujemy koncentracji przy stałych fragmentach gry. Wydaje mi się, że gramy dobrze piłką, ale musimy stwarzać więcej sytuacji - powiedział przed przerwą Artur Jędrzejczyk w rozmowie z reporterką Canal+.
Druga połowa i cały mecz dla Lecha
Po sennych pierwszych minutach drugiej połowy, pierwszy sygnał do ataku dał Lech Poznań. Dobrą kontrę zakończył strzałem Kamil Jóźwiak, ale Majecki stanął na wysokości zadania. Kolejorz po przerwie wyglądał dużo lepiej niż w pierwszych trzech kwadransach. W 57. minucie "Legioniści" w ostatniej chwili zablokowali strzał Darko Jevticia.
Na przebudzenie (choć to i tak duże słowo) Legii czekaliśmy do 61 minuty. Po rzucie rożnym główkował Cafu, ale na linii skuteczny był Burić. Dwie minuty później zareagował Ricardo Sa Pinto. Węgier Nagy zmienił bezproduktywnego Salvadora Agrę.
Legia gasła z każdą kolejną akcją, a w 79. minucie zaliczyła totalny blackout. Nagy z sfaulował w polu karnym Jóźwiaka, a jedenastkę na bramkę zamienił Christian Gytkjaer. Ricardo Sa Pinto próbował jeszcze reagować ofensywnymi zmianami, ale na niewiele się to zdało. "Wojskowi" polegli w stolicy województwa wielkopolskiego i nerwowo oczekują na ruch pozostałych przedstawicieli czołówki Lotto Ekstraklasy. Sam poziom meczu? Bardzo dobrze odzwierciedlał formę obu ekip.
Lech Poznań - Legia Warszawa 2:0 (Vujadinović 8', Gytkjaer 79')
Lech Poznań: Burić - Kostevych, Vujadinović, Rogne, Gumny - Gajos, Tiba - Jóźwiak (87' Marchwiński), Jevtić (81' De Marco), Makuszewski (Wasielewski 86') - Gytkjaer;
Legia Warszawa: Majecki - Vesović, Jędrzejczyk, Wieteska, Hlousek - Cafu, Martins (80' Medeiros) - Agra (63' Nagy), Szymański, Kucharczyk (Kulenović 80') - Carlitos