W czwartek, 9 grudnia, w sądzie przy ul. Terespolskiej odbył się pierwszy proces dotyczący śmierci aktywisty. Piotr Pawłowski (52 l.) zasłynął jako wieloletni działacz na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Prowadził liczne kampanie edukacyjne i prowadził fundację Integracja. Aktywista stracił przytomność w październiku 2018 roku. Jego rodzina wezwała karetkę, a na miejsce przyjechał Jerzy M. (74 l.) z załogą. - Doktor nie udzielił pomocy pacjentowi. Stał biernie, nie zwracając uwagi na pacjenta. Ratownik, nie mógł udrożnić dróg oddechowych, a lekarz nie pomógł. W rezultacie, gdy Piotr Pawłowski trafił do szpitala minęło już zbyt dużo czasu i nastąpiło niedotlenienie mózgu - mówi Beata Bosak, pełnomocniczka rodziny zmarłego. Jerzy M. został także oskarżony o sfałszowanie dokumentacji medycznej do czego również się nie przyznał.
Polecany artykuł:
Jerzy M. odmówił jakiegokolwiek komentarza w tej sprawie. Za pogorszenie stanu zdrowia pacjenta grozi mu pięć lat więzienia. Kolejna rozprawa w tej sprawie ma się odbyć w marcu przyszłego roku.
Polecany artykuł:
- Bardzo się cieszę, że proces w końcu się zaczął. To ogrom pracy prokuratora, pani mecenas oraz biegłych sądowych - mówi Ewa Pawłowska, żona zmarłego.