Kiedy policjanci weszli do mieszkania przy ul. Bryły – zamarli. Na podłodze zobaczyli ciało 81-latki. Kobieta na głowę miała założony worek. Śledczy niemalże natychmiast zauważyli również brak palców u denatki. Nie mogli uwierzyć w ten widok. Natychmiast postanowili działać.
Na miejsce koszmaru przyjechali kolejne załogi policji. Pojawił się również pies, który podjął trop za podejrzanym o dokonanie tego zabójstwa. Jak później udało nam się ustalić, chodziło o 50-letniego Wojciecha, syna zamordowanej kobiety.
Zaledwie kilka godzin po tym, jak na policję wpłynęło zawiadomienie, policjantom udało się zatrzymać mężczyznę. Dzisiaj już wiemy, że będzie odpowiadał on za zabójstwo swojej mamy. − Mężczyzna został doprowadzony do sądu. Na wniosek prokuratury zastosowano wobec niego tymczasowy areszt na okres 3 miesięcy − powtarza policja.
Mieszkańcy nie są w stanie zapomnieć o tym koszmarze i pytają: „dlaczego?”. Dzień po dokonanej zbrodni pojawiliśmy się na miejscu. Udało nam się porozmawiać z sąsiadem, obok którego mieszkała rodzina. − On był najprawdopodobniej chory. Miał momenty, w których był spokojną osobą, witał się ze wszystkimi, których mijał, uśmiechał. Były jednak takie, w których rzucał się na byle kogo. Na mnie również. Czasami był agresywny w stosunku do nieznajomych osób – relacjonuje. – Kilka dni przed tym tragicznym zdarzeniem słuchał mocnej, ostrej muzyki – dodał.
Jeżeli słowa sąsiadów się potwierdzą w trakcie ustaleń śledczych, a lekarze stwierdzą, że 50-latek w chwili popełniania zabójstwa był niepoczytalny, zostanie najprawdopodobniej skierowany do zamkniętego zakładu.