Złodziejaszek działał według ustalonego schematu. Dzięki ogłoszeniu się wśród znajomych zyskał wielu klientów. Brał od nich samochód, zakładał fałszywe tablice rejestracyjne, tankował i inkasował opłatę - zwykle połowę rynkowej ceny za litr paliwa.
Uważał, że może bezkarnie okradać stacje benzynowe, bo kradzież poniżej 500 zł to tylko wykroczenie. A zawsze tankował za mniej. Jednak prokuratura połączyła jego występki i przedstawiła mu zarzuty, za które grozi 5 lat więzienia.
- 26-latek przez kilka miesięcy ponad 70 razy odwiedził stacje paliw wybranej sieci dystrybucyjnej i dopuścił się kradzieży na ponad 15 tys. zł – wylicza Robert Koniuszy z policji na Mokotowie.