Na numer alarmowy Straży Miejskiej w sobotę zadzwonił mieszkaniec Białołęki, który twierdził, że przy brzegu znajduje się zwierze wymagające pomocy. Na miejsce natychmiast wysłano najbliższy patrol.
- Podczas wstępnego sprawdzenia miejsca, trudno było cokolwiek dostrzec. Na rzece unosiły się gałęzie i kłody. Dopiero po chwil zlokalizowano w rzece duży grzbiet. Do pomocy wezwaliśmy patrol rzeczny policji. Dopiero z poziomu łodzi zobaczyliśmy, że to łoś - relacjonuje Jerzy Jabraszko z referatu prasowego SM.
Niestety, zwierze było martwe. Sprawę przekazano łowczemu z lasów miejskich, który wezwał specjalistyczna ekipę w celu wyłowienia i utylizacji truchła. - Łoś znajdował się kilkanaście metrów od brzegu. Musieliśmy wejść do Wisły i za pomocą lin ściągnąć go na ląd - podsumował Robert Strąk z Lasów Miejskich w Warszawie.