Lotnisko im. Fryderyka Chopina jest na granicy wytrzymałości
Ruch pasażerski rośnie. W styczniu 2023 roku w porównaniu do rekordowego 2019 roku, jest już na poziomie 95 procent. Lotnisko Chopina w Warszawie jest zdecydowanie najpopularniejsze w kraju i jeśli zapał pasażerów na latanie się utrzyma, to port stanie się całkowicie niewydolny. Alarmują o tym, dyrektorzy warszawskiego lotniska, w rozmowie z „Super Expressem”. - Z naszych analiz wynika, że zmierzamy do końca przepustowości. Taki kres możliwości przewidujemy na lata 2028-2029. Nie można oczywiście mówić, że lotnisko zostanie wtedy zamknięte, ale skończy się na pewno komfort podróżowania – mówi Michał Witkowski, dyrektor operacyjny lotniska Chopina, który precyzuje, że pasażerowie utkną w gigantycznych kolejkach, a port będzie miał duże problemy z utrzymaniem punktualności lotów.
Chopin musi być cicho w nocy
Oprócz wzmożonego ruchu pasażerskiego, problemem dla „Chopina” są prawne uwarunkowania środowiskowe, które nakładają na lotnisko konieczność ograniczenia przepustowości ze względu na hałas. - Możemy wykonać jedynie 600 operacji lotniczych na dobę – zwraca uwagę Piotr Czech, dyrektor Lotniska Chopina. - W dodatku obowiązuje nas zasada Core Night, czyli zakaz planowania startów i lądowań w godzinach 23:30 – 5:30. Przez jedną czwartą doby lotnisko nie zarabia! - dodaje Stanisław Wojtera, prezes Przedsiębiorstwa Państwowego Porty Lotnicze.
Rozwiązaniem Centralny Port Komunikacyjny?
Przy tym wszystkim lotnisko na Okęciu jest już rozbudowane do granic możliwości i jak zgodnie twierdzą dyrektorzy, nie da się już wycisnąć więcej z jego kubatury. Jedynym rozwiązaniem, jakie widzą włodarze jest planowany Centralny Port Komunikacyjny, który odciąży „Chopina”. - CPK przejmie cały ruch pasażerski z Warszawy. Uważam, że jest to potrzebna i konieczna inwestycja – podsumowuje prezes PPL.