- Mimo przeprowadzonych prac remontowych uzupełniających ubytki na pasie startowym nadal pojawiają się kolejne dziury - mówi "Super Expressowi" Jaromir Grabowski (50 l.), wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. - Nie dopuszczę lotniska do użytku, jeżeli stwarza niebezpieczeństwo dla pasażerów - dodaje inspektor.
Problemy lotniska w Modlinie rozpoczęły się pod koniec grudnia ubiegłego roku. Wtedy to inspektor wydał decyzję o zamknięciu pasa startowego z powodu pojawiających się na drodze pęknięć. Jego wykonawca przeprowadził prace remontowe, ale okazało się, że na pasie nadal pojawiają się dziury.
Efekt? Olbrzymi chaos i tysiące wściekłych pasażerów. Tani przewoźnicy odlatujący z portu, linie Wizz Air i Ryanair, przenieśli się na Okęcie. Władze lotniska, na których czele stoi Piotr Okienczyc (45 l.), Agencja Mienia Wojskowego oraz urząd marszałkowski z marszałkiem Adamem Struzikiem (56 l.) nie czują się jednak odpowiedzialne i winę zrzucają na wykonawcę, firmę Erbud.
- Generalny wykonawca był na bieżąco informowany o usterkach, co zostało pozytywnie ocenione przez Urząd Lotnictwa Cywilnego oraz Mazowiecki Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego - tłumaczy Kacper Osiecki, doradca zarządu portu lotniczego w Modlinie. - Pozostaje nam czekać aż pogoda się polepszy, abyśmy mogli przystąpić do naprawy pasa, aby oddać lotnisko do użytku pasażerom - dodaje.
Jaromir Grabowski (50 l.), wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego
- Mimo przeprowadzonych prac remontowych uzupełniających ubytki na pasie startowym nadal pojawiają się kolejne dziury.