Wojna to koszmar przede wszystkim osób walczących na froncie, ale także ich rodzin i bliskich. Aktualnie w Warszawie odbywają się liczne protesty i demonstracje, które mają zwrócić uwagę na to, jak poważna jest sytuacja w kraju za naszą wschodnią granicą. Pod rosyjską ambasadę przybywają Polacy, Ukraińcy, Białorusini, a także Rosjanie. Wszystkie te osoby łączy wspólne pragnienie pokoju oraz bezpieczeństwa. Wśród protestujących znalazł się także 19-letni Ludwik, który będąc dzieckiem spędził kilka lat swojego życia właśnie w Ukrainie. - Będąc dzieckiem mieszkałem w Kijowie. Dziś, ludzie w moim wieku, z którymi bawiłem się jeszcze w piaskownicy zostali powołani do broni i są zmuszeni walczyć z szalonym pomysłem Putina - mówi Ludwik Patyra (19 l.).
Polecany artykuł:
- Boje się o kobiety, dzieci i mężczyzn, którzy codziennie giną na froncie. To straszny moment w Europie, która od 1945 r. miała względny spokój. Mam nadzieję, że wszystkie osoby które poznałem jako dziecko mają teraz względne bezpieczeństwo i siłę - mówi Ludwik Patyra (19 l.).
ZOBACZ TAKŻE: Relacja pisana na żywo z wojny w Ukrainie.
Przypominamy, że w sobotę (26 lutego) rano, po całonocnych walkach o Kijów, władze kraju poinformowały, że sytuację w stolicy mają pod kontrolą. Jednocześnie mer Kijowa, Witalij Kliczko ogłosił, że metro przestaje działać i wszystkie jego stacje są przekształcone w schrony. Ostrzegł też, że rosyjskie wojska strzelają, by zabić.