Liczyłby sobie 52 metry, czyli o cały metr więcej od tego w Paryżu. Na jego 9 kondygnacjach znajdowałoby się 3,5 tys. metrów powierzchni użytkowej. Mowa o łuku triumfalnym, który już niedługo może stanąć w Warszawie. Choć Ratusz nie podjął jeszcze oficjalnej decyzji w tej sprawie, wiadomo już, gdzie i kiedy miałby pojawić się monument. Inicjatorzy jego budowy mają też szczegółową wizję dotyczącą wyglądu.
Warszawski łuk triumfalny (na świecie podobny ma w sumie kilkadziesiąt metropolii) miałby stanąć między ulicami Królewską a Senatorską, na Osi Saskiej. Jego potencjalne odsłonięcie przewidziane jest na setną rocznicę bitwy warszawskiej 1920, czyli za 5 lat. Sam monument miałby upamiętniać to historyczne wydarzenie związane ze stolicą. Budowla ma jednak służyć nie tylko podziwianiu, ale i przynosić miastu zysk. Na 3,5 tys. m2 powierzchni użytkowej znajdowałyby się sklepy i lokale usługowe. Zagospodarowany zostałby również teren wokół pomnika. Stołeczny łuk triumfalny spośród innych łuków na świecie miałyby wyróżniać zdobienia. Inicjatorzy pomysłu nie chcą, by pomnik był dokładnym odwzorowaniem tego z Paryża czy Berlina, ale miał swój unikatowy wygląd.
Pomysłodawcami budowy monumentu w stolicy są: Stowarzyszenie Rodu Rodziewiczów, Towarzystwo Patriotyczne, Fundacja Patriotyczna "Serenissima", a także Jan Żyliński, polski milioner na co dzień mieszkający w Londynie. Urząd Miasta nie podjął jeszcze oficjalnych decyzji w tej sprawie. Zanim wyrazi zgodę na budowę monumentu, chce skonsultować pomysł z mieszkańcami. Najpierw, 19 października, urzędnicy spotkają się jeszcze z inicjatorami budowy łuku i ustalą ostateczną, wspólną wizję.