Łukasz Ż.: „Mam w głowie terror”. Szokujące nagranie sprawcy wypadku na Trasie Łazienkowskiej

i

Autor: Tadeusz Mróz; Policja KSP

Z OSTATNIEJ CHWILI

Łukasz Ż. z zarzutami. Wstrząsające szczegóły śledztwa prokuratury. „Auto poruszało się z prędkością ponad 200 km/h”

Łukasz Ż. usłyszał zarzut spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym w sprawie wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. 26-latek przyznał się do czynu, lecz odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura Okręgowa w Warszawie przekazała wstrząsające szczegóły swojego śledztwa. Ustalono z jaką prędkością poruszał się samochód, którym jechał Łukasz Ż.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Łukasz Ż. z zarzutami

Zostały przeprowadzone czynności procesowe w obecności obrońcy. Podejrzanemu przedstawiono zarzut spowodowania wypadku samochodowego ze skutkiem śmiertelnym i ciężkimi obrażeniami u części pasażerów w związku z ucieczką z miejsca zdarzenia, jak również złamania zakazu prowadzenia pojazdów – przekazał prok. Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Czyn ten jest zagrożony pozbawieniem wolności do lat 12.

Jak słyszymy, 26-latek przyznał się do winy, lecz odmówił składania wyjaśnień. Jak ustalili śledczy, samochód, którym jechał Łukasz Ż. poruszał się z prędkością nawet 226 km/h. W miejscu, w którym doszło do wypadku, ograniczenie prędkości wynosi 80 km/h. Jeżeli chodzi o drugi samochód, którym podróżowała czteroosobowa rodzina, w ciągu pięciu sekund przed zderzeniem auto to poruszało się z prędkością od 62 do 59 km/h. – Była to prędkość dopuszczalna, bardzo bezpieczna w tym miejscu – słyszymy. – Pomiędzy pierwszą, a piątą sekundą przed zderzeniem, pedał gazu w volkswagenie został wciśnięty do końca, do dechy, co spowodowało bardzo szybkie przyspieszenie. Biegli nie stwierdzili śladów hamowania – dodaje prok. Skiba.

Na chwilę przed zdarzeniem, Łukasz Ż. trzymał w ręce telefon, którym nagrywał swoją jazdę. Jak przekazała prokuratura, śledczy z Niemiec nie zabezpieczyli takiego telefonu. Podczas zatrzymania mężczyzna nie miał go przy sobie.

W trakcie wypadku zatrzymany Łukasz Ż. był pod wpływem alkoholu. Grupa znajomych chwilę przed tragedią, do której doszło na Trasie Łazienkowskiej, bawiła się w jednym ze stołecznych klubów. – Biesiadowanie rozpoczęło się chwilę po północy, zakończyło się o godzinie 1. W trakcie 45 minut podejrzany wypił osiem kieliszków 40-procentowej wódki, a następnie wsiadł za kierownicę – dodaje dalej prok. Piotr Antoni Skiba. Na razie nie wiadomo ile promili miał mężczyzna, prokuratura nadal oczekuje na opinie toksykologiczne oraz rachunku retrospektywnego.

Prokuratura przekazała również, że osiem osób w tej sprawie ma status podejrzanego, z czego siedem jest tymczasowo aresztowanych. Jedna osoba znajduje się pod dozorem policji.

Śledczy nadal czekają na wiele specjalistycznych opinii, dlatego postępowanie na pewno nie skończy się w tym roku. Najbardziej prawdopodobne są pierwsze miesiące 2025 roku. Prokuratura nie wyklucza również przedstawienia kolejnych zarzutów. Wszystko zależy od otrzymanych opinii od biegłych.

Do wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie doszło 15 września. Rozpędzony volkswagen uderzył w tył prawidłowo jadącego forda, którym do domu wracała czteroosobowa rodzina. 37-letni mężczyzna zginął na miejscu. Jego żona oraz dzieci – ośmioletnia dziewczynka i czteroletni chłopiec – w ciężkim stanie trafili do szpitala.

Łukasz Ż. po wypadku na Trasie Łazienkowskiej zadzwonił do matki ofiary. "Uciekam do Hiszpanii"
Sonda
Czy sprawcy śmiertelnych wypadków powinni na zawsze tracić prawo jazdy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki