Ta ponura tragedia zaczęła się zupełnie niewinnie. Mateusz D. wyszedł z domu po południu i długo błąkał się po okolicy. Nie wiedział, co z sobą zrobić, więc poszedł pod wiejski sklep w Trawach (woj. mazowieckie). Tam spotkał Waldemara Z. Mateusz zaproponował mu, by wypić po piwie. Obaj popijali piwko za sklepem w spokojnej atmosferze. Później jednak Mateusz D. zażądał, żeby 56-latek kupił mu kolejne piwo. Pan Waldek odparł, że nic z tego nie będzie, bo nie ma już pieniędzy. I wtedy Mateusz wściekł się. 20-latek wymierzył cios pięścią w twarz Waldemara. Bardzo silny, bo mężczyzna się przewrócił. To tylko napędziło oprawcę. Zaczął kopać starszego mężczyznę gdzie popadnie. Kopniaki lądowały na głowie i klatce piersiowej leżącego.
Dopiero rankiem znaleziono ciało Waldemara Z. Sekcja zwłok wykazała liczne urazy głowy, narządów wewnętrznych i szyi. Według śledczych sprawca uderzał ofiarę także jakimś ciężkim przedmiotem. Mateusz D. trafił na trzy miesiące za kratki. Przyznał się do zabójstwa. Grozi mu dożywocie.
Mieszkańcy wsi są w szoku. Do tej pory Mateusz D. uchodził za porządnego chłopaka. - Nie wiem, co w niego wstąpiło, był bardzo spokojny – mówi sąsiad 20-latka. – Wszystkim się kłaniał i nigdy dotąd nikogo nie zaczepiał – dodaje.