Makabra na Żeraniu. Awaria ciepłownicza. Dwie osoby poparzone, jedna zginęła na miejscu
W sobotę (12 kwietnia) kwadrans po północy strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśnicza nr 1 przy ul. Modlińskiej usłyszeli wołanie o pomoc. – Do jednostki przybiegł mężczyzna. Miał poparzone nogi. Z jego relacji wynikało, że przebywał w kanale ciepłowniczym, w którym pozostała kolejna osoba. Jeden zastęp udzielił poparzonemu pierwszej pomocy, drugi natychmiast ruszył we wskazane miejsce – przekazał „Super Expressowi” st. kpt. Wojciech Kapczyński ze stołecznej straży pożarnej.
Ratownicy po dotarciu na miejsce zobaczyli kłęby pary buchające z kanału. W środku faktycznie znajdował się człowiek. Strażakom udało się go ewakuować, chwilę później dotarła na miejsce karetka pogotowia. Niestety, nie dało się już niczego zrobić. Wrząca woda zabiła mężczyznę na miejscu. Poparzony mężczyzna i ofiara śmiertelna, to najprawdopodobniej osoby bezdomne, które weszły do kanału, żeby się ogrzać.
Polecany artykuł:
Tragiczna śmierć na Żeraniu. Awarii nie było? [Aktualizacja, godz. 15]
Jak wynikało ze wstępnych ustaleń, w kanale miało dojść do rozszczelnienia rury. Głos w sprawie zabrała firma Veolia Energia Warszawa, która odpowiada za sieć ciepłowniczą w mieście. W nadesłanej do naszej redakcji informacji prasowej firma zaprzecza, że doszło do pęknięcia lub innej awarii. I dodaje, że do tragedii prawdopodobnie przyczynili się bezdomni koczujący w kanale. – Prawdopodobnie z powodu ingerencji przebywających w komorze mężczyzn, został uchylony zawór odpowietrzający i nastąpił wypływ gorącej wody – napisał rzecznik spółki Paweł Zbiegniewski. Zaznaczył przy tym, że obie ofiary tego zdarzenia przebywały w kanale w sposób nieuprawniony. – Veolia Energia Warszawa deklaruje pełną współpracę z Policją w wyjaśnieniu okoliczności tego zdarzenia – podsumowuje Zbiegniewski.