Zwłoki 36-latka pod klubem nocnym
O przerażającym zdarzeniu pisaliśmy już wcześniej. Operator monitoringu z budynku po drugiej stronie ulicy zauważył wczesnym rankiem, że na chodniku pod klubem nocnym na ul. Pankiewicza 4 leży człowiek. Natychmiast wezwał karetkę pogotowia. Niestety, przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny.
Nie przegap: Ostatnie pożegnanie Tomasza, który zginął rozjechany przez szaleńca pod Tarczynem [RELACJA Z UROCZYSTOŚCI]
Wyjaśnianiem jego tajemniczej śmierci zajęła się śródmiejska policja oraz prokuratura. Ustalenia śledczych są wstrząsające.
Mężczyzna żył, gdy go wynosili z klubu
- Nad ranem, tuż przed zamknięciem lokalu pracownicy ochrony wynieśli jednego z klientów night clubu. Trzymając mężczyznę za ręce i za nogi położyli go na chodniku. Chcąc upewnić się, czy 36-latek żyje, jeden z mężczyzn zaczął uderzać go dłonią po twarzy. Zamiast wezwać pomoc lub udzielić jej osobiście pracownicy ochrony pozostawili 36-latka na chodniku i wrócili do lokalu - wyjaśnił podinsp. Robert Szumiata z policji w Śródmieściu.
Zatrzymani pracownicy klubu nocnego
Funkcjonariusze zatrzymali trzech mężczyzn, a także dwie kobiety pracujące w klubie - 21-letnią barmankę i 21-letnią tancerkę. - Kobiety, widząc, że mężczyzna stracił przytomność, będąc jeszcze w lokalu, również nie udzieliły mu pomocy i nie wezwały pogotowia - przekazał podinsp. Szumiata.
Przeczytaj też: Morderstwo pod Warszawą. Po imprezie urodzinowej skatował na śmierć znajomego
Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście. Prokurator postawił wszystkim zatrzymanym zarzuty nieudzielenia pomocy osobie będącej w stanie bezpośredniego zagrożenia utraty życia.
Co więcej, decyzją prokuratora dwie kobiety oraz dwóch pracowników ochrony w wieku 40 i 42 lata zostało objętych dozorem policyjnym. Z kolei 40-latek, który uderzał mężczyznę, decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące.