Potworny wypadek w Kobyłce pod Warszawą
W nocy ze środy na czwartek (20/21 lipca) czterej mężczyźni wybrali się na przejażdżkę dwuosobowym kabrioletem marki Mercedes. Doszło do niewyobrażalnej tragedii, która mrozi krew w żyłach. Jak udało nam się ustalić na ul. Ręczajskiej w Kobyłce kierowca auta stracił panowanie nad pojazdem i na lekkim łuku drogi uderzył w krawężnik. Wówczas z samochodu wypadło dwóch mężczyzn, którzy siedzieli na bagażniku mercedesa. Jeden z nich uderzył w przydrożny słup, a drugi o jezdnię.
Zobacz też: Potworny wypadek w Kobyłce. Kabriolet uderzył w słup. Dwóch mężczyzn zginęło. Autem podróżował stołeczny policjant
Kabriolet jechał jeszcze kilkadziesiąt metrów, aż zatrzymało go uderzenie w kolejny betonowy słup. Kierujący autem oraz siedzący obok niego pasażer, zostawili leżących na ulicy nieprzytomnych kompanów i uciekli do pobliskiego lasu.
Na miejscu zjawiły się wezwane służby. Lekarz stwierdził zgon dwóch mężczyzn, a policjanci ruszyli na poszukiwania uciekinierów. Gdy ich zatrzymali okazało się, że jednym z nich jest warszawski policjant będący poza służbą.
Nadkom Sylwester Marczak, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji, 21 lipca informował, że zostanie o niezwłocznie wydalony ze służby. - W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji i kara musi być bezwzględna – podkreślał nadkom. Marczak.
Dwaj mężczyźni usłyszeli zarzuty
W piątek, 22 lipca, obydwaj zatrzymani mężczyźni usłyszeli zarzuty. Co więcej, prokuratura zdradziła nam, że to policjant kierował kabrioletem!
- Kierowca dostał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym pod wpływem alkoholu i ucieczki z miejsca zdarzenia. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności. Pasażer ostał zarzut nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w bezpośrednim zagrożeniu życia. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności – powiedział w rozmowie z nami Remigiusz Krynke z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Jak dodał, zostaną również skierowane wnioski do sądu o tymczasowy areszt obydwu mężczyzn.