Potworny wypadek w Kobyłce
W nocy z 20 na 21 lipca czterej mężczyźni wybrali się na przejażdżkę dwuosobowym kabrioletem marki Mercedes. Zakończyła się ona mrożącą krew w żyłach tragedią. Jak wówczas udało nam się ustalić, na ul. Ręczajskiej w Kobyłce kierowca auta stracił panowanie nad pojazdem i na lekkim łuku drogi uderzył w krawężnik. Wtedy dwaj mężczyźni siedzący na bagażniku niewielkiego mercedesa spadli z auta. Jeden z nich uderzył w przydrożny słup, a drugi o jezdnię. Kierujący autem oraz siedzący obok niego pasażer, zostawili leżących na ulicy nieprzytomnych kompanów na pastwę losu i uciekli do pobliskiego lasu.
Szybko wyszło na jaw, że za kierownicą mercedesa siedział wówczas 31-letni Adrian B., warszawski policjant będący poza służbą. Drugim uciekinierem był 27-letni Dariusz S. Obydwaj mężczyźni szybko zostali zatrzymani i w piątek, 22 lipca usłyszeli zarzuty. Teraz odpowiedzą przed sądem.
Zarzuty dla kierowcy kabrioletu i jego pasażera
Jak przekazała nam prokurator Katarzyna Skrzeczkowska, w środę, 30 listopada, Prokuratura w Wołominie skierowała do sądu akt oskarżenia.
- Kierujący usłyszał trzy zarzuty: kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia oraz nieudzielenia pomocy - przekazała nam rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Katarzyna Skrzeczkowska. We krwi kierującego kabrioletem stwierdzono 1,27 promila alkoholu. Mężczyzna miał też przekroczyć prędkość prawie dwukrotnie. Jechał 93 km/h.
Jak wyjaśniła, za samo spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia 31-letniemu Adrianowi B. grozi do 12 lat pozbawienia wolności. Gdyby jednak skumulować kary ze wszystkich trzech postawionych mu zarzutów, może to być nawet 15 lat więzienia.
Przed sądem odpowie również 27-letni Dariusz S., który podróżował wówczas na miejscu pasażera. Usłyszał on zarzut nieudzielenia pomocy osobie znajdującej się w bezpośrednim zagrożeniu życia. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
Obydwaj mężczyźni przyznali się do winy.