Makabra w Sochaczewie. Minął rok od tragedii w sklepie
Był czwartek, 8 grudnia. Spokojny dzień, nie zwiastował tragedii jaka miała się rozegrać. Urszula P. jak zwykle pracowała w sklepie przy ul. Płockiej, którym zarządzała. Była doświadczoną przez życie kobietą, samotnie wychowującą swoje dzieci. – Małżeństwo Urszuli nie należało do spokojnych. Miała problemy z mężem. Wiele razy dawała mu szansę, więcej chyba już nie chciała – mówili w rozmowie z reporterem „Super Expressu” mieszkańcy Sochaczewa. Wszystko wskazuje na to, że chciała uwolnić się od przemocowego partnera. Dziennikarze NaTemat ustalili, że jej eks miał założoną Niebieską Kartę. 12 listopada złożyła w sochaczewskiej komendzie zawiadomienie o znęcaniu się przez jej męża. Tego samego dnia mężczyzna został zatrzymany. Jak informowało radio RMNF FM 14 listopada, po przedstawieniu 39-latkowi zarzutów znęcania się nad rodziną, sąd na wniosek prokuratury zastosował wobec niego dozór policyjny, nakaz opuszczenia miejsca zamieszkania, a także zakaz zbliżania się i kontaktowania z pokrzywdzonymi.
Niestety, historia nie zakończyła się szczęśliwie. O godzinie 12 do sklepu wkroczył mężczyzna. Był uzbrojony w nóż. Od razu rzucił się na Urszulę. Dźgał bez litości. Śledczy doliczyli się później niemal 20 ran kłutych. Świadkiem dramatycznych scen była pracownica sklepu. W chwili napaści była na zapleczu. To ona zawiadomiła o wszystkim policję. Na miejsce pilnie ruszyły wszystkie służby. Na ratunek nie było już jednak żadnych szans. Kobieta wykrwawiła się na sklepowej podłodze nim dotarła pomoc.
Zbrodnia postawiała na nogi policję z całego województwa mazowieckiego. Za zbiegłym mężczyzną ruszyła szeroko zakrojona obława. Policjanci szukali go z powietrza śmigłowcem. Na miejsce ściągnięto specjalne psy tropiące, które podjęły ślad. Zjawili się nawet antyterroryści, którzy obstawili okolice sklepu. Początkowo służby skąpo informowały o pościgu. - My wiemy, kogo szukamy. Mamy nadzieję, że zatrzymanie jednego z mieszkańców powiatu sochaczewskiego nastąpi jak najszybciej - powiedziała nam wtedy Agnieszka Dzik, rzeczniczka komendy policji w Sochaczewie.
Blady strach padł na mieszkańców. Dopiero następnego dnia pojawiły się nowe, wstrząsające informacje. Policja odnalazła zabójcę Urszuli. Okazał się nim 39-letni mąż Łukasz P. – Zakończyła się policyjna obława za mężczyzną, który śmiertelnie zaatakował kobietę w sklepie w Sochaczewie. Policjanci przed północną znaleźli ciało 39-latka w odległości ok. 5 km od miejsca zdarzenia. Przed północą policjanci z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Radomiu przy zalewie w Boryszewie, na terenie Sochaczewa, zauważyli pojazd, którym poruszał się poszukiwany mężczyzna. Około 150 metrów od tego pojazdu znaleziono zwłoki mężczyzny, którego szukaliśmy – przekazała w rozmowie z „Super Expressem” asp. Agnieszka Dzik z sochaczewskiej policji.
Ciało zabójcy śledczy odnaleźli nad brzegiem pobliskiego jeziora. Prokuratura rozpoczęła w sprawie śledztwo i zleciła sekcję zwłok zmarłego. Trzeba było ustalić okoliczności, w jakich zginął Łukasz P. Prokuratura w Sochaczewie zakończyła badanie sprawy 19 stycznia 2023 roku. - Postępowanie w sprawie zostało umorzone z uwagi na śmierć oskarżonego - odpowiedziała na nasze pytania prok. Sylwia Wawrzyniak z Prokuratury Rejonowej w Sochaczewie. W tym wypadku można powiedzieć, że morderca sam wymierzył sobie karę.
W połowie grudnia odbyły się pogrzeby Uli i Łukasza. Spoczęli w osobnych grobach. Na została pochowana na cmentarzu parafialnym w Brochowie. Ciało 39-latka złożono na cmentarzu komunalnym w sochaczewskich Wypaleniskach. Niepotrzebna tragedia na zawsze wryła się w pamięć okolicznych mieszkańców.