Dramatyczne sceny rozegrały się w jednym z bloków przy ul. Andersena na Bielanach. 44-letniej kobiecie zadał cios w głowę 27-letni mężczyzna, najprawdopodobniej jej chłopak. Uderzenie okazało się śmiertelne. Zabójca nie wezwał pogotowia, nie uciekał. Podciął sobie żyły i wykrwawił się. Ciała kochanków znaleźli we wtorek bliscy jednego z nich. Dlaczego 27-latek najpierw zabił, a potem odebrał sobie życie? Śledczy są w trakcie wyjaśniania tego i jednocześnie potwierdzają, że doszło do makabrycznej zbrodni.
Przeczytaj też: Gigantyczna fabryka amfetaminy w wilii pod Łochowem.
- Mogę potwierdzić, iż we wtorek w jednym z mieszkań na ul. Andersena w Warszawie znaleziono ciała dwóch osób – kobiety i mężczyzny. Wstępne ustalenia wskazują, iż najprawdopodobniej mężczyzna pozbawił życia kobietę a następnie popełnił samobójstwo. Trwa ustalanie okoliczności śmierci tych osób i ich wzajemnych relacji. W mieszkaniu przeprowadzono oględziny z udziałem prokuratora, policyjnych techników oraz biegłych z zakresu medycyny sądowej. Zabezpieczono ślady kryminalistyczne. Ciała zostały przekazane do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja zwłok – wyjaśnił prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.