Było kwadrans przed godz. 8 we wtorek, 12 października, gdy mieszkaniec Mokotowa dokonał mrożącego krew w żyłach odkrycia. Podczas porannego spaceru zauważył ciało unoszące się na Jeziorku Czerniakowskim. Natychmiast powiadomił o tym odpowiednie służby. Na miejscu zjawiła się policja, a także straż pożarna i pogotowie ratunkowe.
Strażacy wyłowili dryfujące twarzą do dołu zwłoki. Jak przekazał w rozmowie z "Super Expressem" podkom. Robert Koniuszy, był to 57-letni mężczyzna. - Lekarz pogotowia potwierdził jego zgon - dodał policjant.
NIE PRZEGAP: Pogrzeb małej Gabrysi i Magdy wywołał falę łez i rozpaczy. "Zbyt szybko powiększyły grono aniołów", piszą internauci
Funkcjonariusz szybko ustalili tożsamość znalezionego mężczyzny. Miał on przy sobie dokumenty. Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, nic nie wskazuje na to, by do jego śmierci przyczyniły się osoby trzecie. Wszelkie okoliczności i przyczyny śmierci 57-latka nie są jeszcze jednak znane.
Polecany artykuł:
Na miejscu policjanci zabezpieczyli ślady, a ciało 57-latka przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie zostanie poddane sekcji zwłok. Funkcjonariusze pod nadzorem prokuratora ustalają, co wydarzyło się nad Jeziorkiem Czerniakowskim.