- Możemy mieć tygodnie, a możemy mieć dni - mówi zrozpaczona Gracjana Wasiak (31 l.), mama Arianki. Jej córeczka urodziła się całkowicie zdrowa. Lekarze przyznali jej 10 punktów w skali Apgar. Rozwijała się idealnie. Nic nie zapowiadało, że nagle jej przyszłość stanie pod znakiem zapytania.
W listopadzie dziewczynka zaczęła się gorzej czuć i wymiotować, nawet gdy nie miała już czym. Przestała jeść. Była ospała. Rodzice Arianki, Gracjana i Daniel (33 l.), z każdą kolejną wizytą w szpitalu drżeli z coraz większym niepokojem o życie córeczki.
W końcu młoda rodzina z Ursynowa usłyszała wstrząsającą diagnozę - guz mózgu. Nie był to jednak koniec fatalnych wieści. Guz umiejscowił się w pniu mózgu, który odpowiada za podstawowe funkcje życiowe. Na domiar złego jest owinięty siecią żył, unaczyniony, a sam otacza tętnicę główną. Jest szybko rosnący i wysoce złośliwy. W klasyfikacji WHO charakteryzowany jest jako nowotwór IV stopnia.
Śmierć zdecydowanie zbyt wcześnie upomina się o zaledwie roczną Ariankę. Jest jednak nadzieja na uratowanie życia dziewczynki. Bardzo drogie leczenie w Szpitalu Dziecięcym w St. Louis w Stanach Zjednoczonych. Jego koszt wyceniono na 9 milionów dolarów. Rodziców dziewczynki nie są jednak wstanie z własnej kieszeni pokryć tych horrendalnie wysokich kosztów leczenia ukochanej córeczki. A pieniądze muszą zebrać do 17 stycznia. Czas nie działa bowiem na ich korzyść. - Guz zaczyna naciskać na przełyk Arianki - tłumaczy mama dziewczynki.
Polecany artykuł:
Wesprzyj zbiórkę!
Na stronie siepomaga.pl trwa zbiórka pieniędzy. I chociaż co chwila wpadają nowe wpłaty od dobrych ludzi, to wciąż brakuje ponad dwóch milionów złotych, by uratować Ariankę. Pomóc może każdy. Sposobów jest kilka.
- udostępnij link do zbiórki w swoich mediach społecznościowych
- weź udział w licytacji charytatywnej prowadzonej na Facebooku
- wpłać datek na siepomaga.pl/arianka
- Prosimy, pomóżcie nam! My wciąż wierzymy, że się uda - apelują rodzice Arianki.